Pomimo, iż mamy szczyt czwartej fali pandemii, ośrodki uzdrowiskowe nie zostały zamknięte. Wciąż funkcjonują i przyjmują nowych kuracjuszy, mimo iż ryzyko zakażenia jest duże. Do sanatoriów przyjeżdżają bowiem pacjenci z różnych stron Polski - zarówno regionów, gdzie liczba zakażeń jest niewielka, jak i tych części kraju, gdzie liczby nowych przypadków są ogromne. I chociaż przed wyjazdem należy mieć negatywny wynik testu lub trzeba być zaszczepionym, zawsze istnieje ryzyko transmisji wirusa.
Obostrzenia w ośrodkach uzdrowiskowych
Wiele osób, mimo obaw, decyduje się na wyjazd. W ośrodkach uzdrowiskowych panuje reżim sanitarny. Maseczki są obowiązkowe dosłownie wszędzie - poza pokojami i - z oczywistych przyczyn - stołówką. Zakryty nos i usta należy mieć także podczas zabiegów i wizyt lekarskich. Dosłownie co krok dostępne są dozowniki z płynem dezynfekującym. Z powodu obostrzeń ograniczone do minimum są dodatkowe atrakcje: wspólne spotkania, wyjazdy i inne wydarzenia, z których zazwyczaj można było korzystać w wolnym czasie. Tak było zarówno kilka miesięcy temu, gdy liczba zakażeń była zdecydowanie mniejsza, jak i teraz, gdy mamy szczyt kolejnej fali.
Czytaj też: Zachodniopomorskie: Byłeś w tym kościele? Zgłoś się do sanepidu!
Pomimo licznych środków ostrożności, wiele osób wciąż ma obawy przed wyjazdem do sanatorium. Zarazić się można dosłownie wszędzie - podczas wielogodzinnej podróży pociągiem, w samym ośrodku, a także w czasie wolnym. Dlatego wiele osób boi się wyjechać. Są to zwłaszcza osoby starsze, które cierpią na wiele chorób przewlekłych. Jak zdradza w rozmowie z "Wyborczą" pani Mirosława, która otrzymała miejsce w sanatorium w Kołobrzegu, na początku stycznia, boi się zarażenia, ale jednocześnie boi się zrezygnować z pobytu, gdyż czekała na niego ponad dwa lata. Kobieta boi się, ze cała procedura zacznie się od początku.
Podobnych sytuacji jest więcej. I coraz więcej jest przypadków rezygnacji z wyjazdu. Najczęściej z wyczekiwanego wyjazdu do sanatorium rezygnują właśnie seniorzy, którzy pomimo zaszczepienia, mają obawy przed zakażeniem i zachorowaniem. Wolą nadal zmagać się ze schorzeniami, z którym zdążyli się już oswoić, niż ryzykować zakażenie COVID-19.
Czy można zrezygnować z wyjazdu?
Z wyjazdu do sanatorium można zrezygnować nawet kilka dni przed planowanym wyjazdem. Jednak nie wiadomo, kiedy otrzymają kolejny termin. Kolejki są długie, a nie ma możliwości przełożenia terminu na inny - konkretny. Trzeba po prostu czekać. Na miejsce, które w ostatniej chwili zostanie zwolnione, mogą trafić inni oczekujący. W ten sposób jedni pacjenci czekają na wyjazd miesiącami, inni dostają termin niemal od ręki. Wszystko zależy więc od odrobiny szczęścia. Na miejsce w ramach tzw. "zwrotów" mogą też liczyć osoby, które zrezygnowały wcześniej z wyjazdu w uzasadnionych przypadkach, np. z powodu wypadków losowych czy choroby. Obawa przed zakażeniem koronawirusem nie została tutaj wymieniona.
Kto może wyjechać do sanatorium?
Z leczenia uzdrowiskowego może skorzystać każdy, kto ma długotrwałe problemy ze zdrowiem - niezależnie od wieku. Skierowanie wystawia lekarz POZ lub lekarz specjalista. Dokumenty należy złożyć w regionalnym oddziale NFZ i czekać na otrzymanie miejsca w kolejce - to trwa około miesiąca. Następnie pacjent, po krótszym lub dłuższym oczekiwaniu, otrzymuje informację o terminie i miejscu wyjazdu. Obecnie nie ma możliwości wyboru lokalizacji (nad morzem lub w górach), co może oznaczać, że pacjent może wyjechać do ośrodka położonego zarówno w tym samym lub sąsiednim województwie, jak i na drugim końcu Polski.
Czytaj też: Więcej łóżek covidowych w koszalińskim szpitalu wojewódzkim