O przedłużeniu aresztu wobec podejrzanego o umyślne stworzenie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślne doprowadzenie do śmierci nastolatek zdecydował Sąd Okręgowy w Koszalinie, przychylając się do wniosku prokuratury. Ta na początku śledztwa uznawała Radosława D. za świadka tragicznych zdarzeń i pokrzywdzonego, który z poparzeniami trafił do szpitala.
Według jego zeznań próbował zakręcić gaz ulatniający się z butli. Wtedy został poparzony, a ogień zagrodził mu drogę do drzwi, za którymi zamknięte były nastolatki.
W toku śledztwa w opiniach biegłych ta wersja nie znalazła potwierdzenia. Radosława D. prawdopodobnie nie było w escape roomie, gdy wybuchł pożar. Miał wyjść na chwilę do sklepu. Ze świadka stał się podejrzanym.
Zobacz też: Tragedia w escape room w Koszalinie. Ważna decyzja śledczych
W tej sprawie są nimi również tymczasowo aresztowany Miłosz S., organizator escape roomu "To Nie Pokój" w Koszalinie przy ul. Piłsudskiego 88 oraz jego babcia Małgorzata W., która rejestrowała działalność i matka Beata W., która współprowadziła działalność.
Obie po wpłaceniu po 10 tys. zł poręczenia majątkowego na proces czekają na wolności. Nie mogą opuszczać Polski i objęte są dozorem policji.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj