Tragiczny wypadek
W piątkowy poranek, 7 lipca, strażacy ochotnicy z Charzyna (woj. zachodniopomorskie) zostali wezwani do wypadku drogowego w miejscowości Mącznik. Osobowe audi z nieznanych przyczyn zjechało z drogi i dosłownie wbiło się w przydrożne drzewo. W pojeździe znajdował się około 30-letni mężczyzna. Mimo podjętych działań reanimacyjnych i ponad godzinnej walce o życie młodego człowieka, nie udało się go uratować.
Druhowie z Charzyna zwrócili uwagę na bardzo istotny problem, mianowicie ogromną znieczulicę panującą wśród kierowców, którzy w tym czasie znaleźli się w miejscu tragicznego wypadku. Nikt się nie zatrzymał, by sprawdzić, co się stało i udzielić poszkodowanemu pomocy. "W trakcie dojazdu do zdarzenia mijaliśmy pojazdy, które poruszały się w przeciwnym kierunku mijając wcześniej wypadek, żaden z kierowców nie zatrzymał się żeby pomóc" - relacjonują strażacy w mediach społecznościowych. Losem kierowcy zainteresowała się jedynie mieszkanka wsi, która ruszyła mu na pomoc. "Jedyną osobą była kobieta z pobliskiego domu za co serdecznie Pani dziękujemy" - podkreślają druhowie i przypominają, że "każdy z nas ma obowiązek udzielania pomocy jeśli jest świadkiem zdarzenia".
"Książe" utrudniał akcję
Czarę goryczy przelała jednak inna sytuacja, której głównym bohaterem okazał się kierowca autobusu, który z racji wykonywanego zawodu, powinien wiedzieć jak się zachować w danej sytuacji. Niestety rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Nie tylko nie udzielił pierwszej pomocy poszkodowanemu, ale też - jak relacjonują strażacy - utrudniał działania ratunkowe, gdyż ważniejsze dla niego było, by zdążyć na czas. We wpisie na Facebooku opisali "zachowanie kierowcy lokalnego przewoźnika, któremu wydawało się, że jest panem tego świata".
"W czasie gdy trwa walka o coś najcenniejszego na świecie, a bez wątpienia jest to ludzkie życie, wyskakuje "książę" i nakazuje usuwać wszystko z drogi i go przepuścić bo on ma kurs. Drogi Panie zapamiętaj raz na zawsze od wydawania rozkazów i poleceń na miejscu zdarzenia jest Kierujący Działaniem Ratowniczym nie Pan, po drugie ubliżanie czy znieważenie strażaka w trakcie wykonywania czynności służbowych jest karalne grzywną lub pozbawieniem wolności do lat 3, dla Pana wiadomości jest to funkcjonariusz publiczny" - czytamy w emocjonalnym wpisie. - "Szanowny Panie jeśli nie posiada Pan umiejętności do kierowania pojazdem, jakim jest autobus, a podstawowe manewry jak zawracanie czy cofnięcie sprawiają Panu problemy to może warto zapisać się na kurs doszkalający bo prawo jazdy znalazł Pan chyba w chipsach. Proszę się następnym razem zastanowić co Pan sobą reprezentuje, bo z naszych kilku doświadczeń z Panem w roli głównej to wygląda to słabo i żenująco. Czasem warto się zastanowić, służby nie przyjechały sobie tam postać i pogadać tylko walczą o czyjegoś brata, syna, ojca czy męża" - dodają strażacy.
Internauci: "Jaśnie Panu taczkę dać"
Pod wpisem pojawiły się liczne komentarze, w których internauci doceniają ciężką pracę strażaków i dziękują za trud włożony w ratowanie ludzkiego życia. Pod adresem kierowcy autobusu padło wiele gorzkich słów.
"A może zamiast "lokalny przewoźnik" napisać wprost o jaką firmę chodzi. Myślę, że zasługują na taką 'reklamę'."
"Niektórzy mam wrażenie, że nie tylko prawo jazdy znaleźli w chipsach ale też rozum."
"Powinien zostać ukarany za podskakiwanie do Was."
"Brawa dla strażaków, a kierowcy autobusu źle nie życzę, ale karma wraca."
"Jaśnie Panu taczkę dać."
"Księcia na kurs wysłać."
- czytamy w komentarzach.
Udzielenie pomocy jest obowiązkiem
Przypomnijmy, udzielenie pomocy poszkodowanemu w wypadku jest nie tylko powinnością, ale przede wszystkim obowiązkiem. W przypadku zagrożenia życia lub zdrowia człowieka nie możemy go zostawić lub się biernie przyglądać. Za nieudzielenie pomocy można zostać pociągniętym do odpowiedzialności karnej, zgodnie z art. 162 kodeksu karnego: "§ 1. Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".