Anna Byk z Rościęcina (woj. zachodniopomorskie) to dziarska staruszka, która swobodnie się porusza. Codziennie zakasuje rękawy, by ugotować i posprzątać, a także służyć całodobową pomocą swojemu cierpiącemu na czterokończynowe porażenie mózgowe synowi Bogdanowi. Gdy dowiedziała się, że Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Kołobrzegu wystąpił do sądu o przymusowe umieszczenie jej w DPS-ie, nie mogła zrozumieć tej "pomocy na siłę". - Nie śpię po nocach, bo się boję, że w każdej chwili przyjadą z pomocy społecznej i zabiorą mi syna do domu opieki, a potem zrobią to samo ze mną. Wiem, że lata mi lecą, ale my sobie radzimy. Mamy pomoc rodziny i sąsiadów - mówiła Super Expressowi zrozpaczona pani Anna w oczekiwaniu na sądową rozprawę [CZYTAJ WIĘCEJ].
W poniedziałek (29 marca) sąd nie uwzględnił wniosku kołobrzeskiego GOPS-u. Na posiedzeniu ze względów epidemicznych nie mogło być publiczności, jednak na dzielną panią Annę czekaliśmy na korytarzu. - Moja klientka zostaje w domu. W ocenie sądu ma zapewnioną wystarczającą opiekę w miejscu zamieszkania, więc nie ma podstaw, by przymusowo umieścić ją w DPS-ie - powiedział po wyjściu z sali rozpraw pełnomocnik mec. Edward Stępień. - Jestem bardzo zadowolona, wreszcie będą mogła spokojnie spać i opiekować się synem. Dziękuję za ten wyrok - mówiła rozemocjonowana 93-latka. Postanowienie sądu nie jest prawomocne.