Sala już wynajęta, goście zaproszeni, a tu plany urodzinowe pokrzyżowała zaraza. Trzeba je odłożyć na później. Mam nadzieję, że nie na długo. O siebie się boję, ale o rodzinę tak – mówi stulatka, która ma nadzieję, że w tym roku też wiosnę i lato spędzi na spływach kajakowych.
Koronawirusową zarazę zamierza przetrwać, pracując w grodzie. – Lubię i muszę się ruszać dla zdrowia. Skoro trzeba zrezygnować ze spacerów po lesie, ulubionych kart z koleżanką, to chociaż popielę w ogródku – dodaje pani Barbara. Jubilatka urodziła się w Piaskach, w powiecie Łowickim. Jej naukę w Warszawie przerwała wojna. Nigdy nie zapomni, świstu kuli przelatującej obok ucha. Przeżyła.
Wróciła w rodzinne strony, gdzie poznała swojego męża. Po wojnie wyruszyli na Zachód. Ostatecznie w 1952 r. zamieszkali w Koszalinie. O dwóch synach i dwóch córkach, ośmiorgu wnucząt i sześciorgu prawnucząt mówi, że są jej diamentami.