Mężczyzna jest niepełnosprawny od urodzenia. Cierpi na dziecięce porażenie mózgowe czterokończynowe i postępującą skoliozę. Choroba rozwinęła się do tego stopnia, że nie może już nawet korzystać z wózka. Jest dosłownie uwięziony w niewielkim pokoju z tapczanem i szafą. To jednak nie jedyne problemy, z którymi musi mierzyć się każdego dnia pan Krzysztof. Kolejnym jest sąsiadka mieszkająca piętro wyżej, która od dłuższego czasu zamienia życie 30-latka w prawdziwe piekło.
Panią Marię znają niemal wszyscy mieszkańcy bloku, w którym mieszka. Kobieta jest skłócona dosłownie ze wszystkimi. Wszczyna kłótnie, jest agresywna, wulgarna, mści się na sąsiadach, wylewając różne substancje na wycieraczki. Lista zarzutów zdaje się nie mieć końca. W sprawie kłopotliwej kobiety wielokrotnie interweniowała policja. Była również sytuacja, że Maria L. odgrażała się sąsiadom, że wysadzi blok w powietrze. Półtora roku temu prawie wszyscy mieszkańcy bloku podpisali się pod petycją w sprawie eksmisji uciążliwej sąsiadki. Kobieta jednak się nie wyprowadziła.
Czytaj też: Koszalin: Co dalej z zawalonym wiaduktem?. Dokumenty trafiły do nadzoru budowlanego
Pod petycją podpisała się również mama pana Krzysztofa. Wtedy kobieta, w akcie zemsty obrała za cel ataków niepełnosprawnego mężczyznę i od tamtej pory regularnie uprzykrza mu życie.
– Na przykład pies zaszczeka, to ona zacznie walić w podłogę: "ty s***, ty patologio p***, żebyś zdechł!" - mówi reporterowi "Interwencji" pan Krzysztof. - Potrafi nawet szczekać i miauczeć, prowokując psa do szczekania.
Mężczyzna nie ukrywa, że ciągłe nękanie ze strony sąsiadki, wykańcza go psychicznie.
- Ja już psychicznie nie wytrzymałem, nawet przyznam się, że chodzę do psychiatry przez tę panią, biorę leki tak mi życie zrujnowała, że nie mogę wytrzymać - dodaje niepełnosprawny 30-latek.
Dlaczego nie doszło do eksmisji uciążliwej sąsiadki? Kobieta otrzymała wprawdzie wypowiedzenie umowy najmu zajmowanego przez nią mieszkania komunalnego, jednak ostatecznie nie wyprowadziła się.
Czytaj też: Wałcz: Wychodząc z baru, zostawiła pieniądze na stole. To nie był napiwek...
Jak tłumaczy w rozmowie z reporterem "Interwencji" Lucyna Sitarczyk, dyrektor Zarządu Budynków Mieszkalnych w Koszalinie, pani Marii zaproponowano inne mieszkanie, jednak kobieta nie zgodziła się na przeprowadzkę. Ostatecznie umowa najmu została przywrócona po tym, jak pani Maria uspokoiła się na jakiś czas, a skargi na nią ustały.
Dyrektorka ZBM dodaje również, że w takiej sytuacji postara się znaleźć nowe lokum dla pana Krzysztofa.
Cały reportaż można zobaczyć na stronie internetowej programu "Interwencja".