Ksiądz Wojciech pochodził z Miastka na Pomorzu. Powołanie czuł od najmłodszych lat. Po maturze wstąpił do seminarium, a w 2001 roku przyjął święcenia kapłańskie. - Wyróżniał się wielką klasą i dobrocią. Kochał ludzi i nigdy o nich nie zapominał. Zawsze, kiedy przyjeżdżał do Miastka, znajdował czas dla przyjaciół z podwórka. Nie zadzierał nosa i nie zachowywał się jak ksiądz, ale jak Wojtek, nasz kolega - mówią znajomi kapłana ze szkolnych lat.
Wyjątkowość duchownego zauważyli także papieże Jan Paweł II i Benedykt XVI, których rozbawiał dobrym żartem podczas poważnych zazwyczaj audiencji. W 2013 roku został rektorem koszalińskiego seminarium, a młodzi księża traktowali go jak ojca.
ZOBACZ TAKŻE: Tragiczna śmierć księdza z Koszalina. Termin pogrzebu został już wyznaczony
W poniedziałek (13 stycznia) ksiądz Wojtek jechał z Koszalina do rodzinnego Miastka. Przed godziną 16:00 na drodze między Nacławiem i Polanowem tuż przed Peugeotem na drogę wyskoczyła sarna. Kapłan próbował ominąć zwierzę, wpadł w poślizg, stracił panowanie nad pojazdem i wbił się w drzewo.
- Niestety, mężczyzna poniósł śmierć na miejscu. Policjanci wykonywali czynności pod nadzorem prokuratury - mówiła Beata Gałka, rzeczniczka policji w Koszalinie.
Cały region ogarnęła żałoba. - Teologicznie, osobowościowo i pod każdym innym względem, był księdzem niezwykłej wartości. Boli nas bardzo ta śmierć, która przyszła o wiele za wcześnie. Ufamy jednak, że jego życie w Bogu, którego głosił z taką determinacją i pięknem słowa, będzie szczęśliwe - mówi Edward Dajczak biskup diecezjalny koszalińsko-kołobrzeski.
ZOBACZ TAKŻE: Tragiczna śmierć księdza pod Koszalinem. Diecezja w żałobie po ks. Wojciechu Wójtowiczu [NOWE FAKTY]
Wkrótce ma się odbyć sekcja zwłok kapłana. Pogrzeb zaplanowano na najbliższy piątek w Miastku. Do tego dnia w seminarium w Koszalinie wystawiona będzie księga kondolencyjna, do której można wpisywać się w godzinach 9:00-21:00.