Do zdarzenia doszło w niedzielę, 17 lipca, po południu, w miejscowości Luboradza (woj. zachodniopomorskie). 60-letni mieszkaniec Barwic odwiedził swojego znajomego. Gdy po zakończonym spotkaniu wracał do domu, zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Mężczyzna wpadł do niezabezpieczonej studni. Znalazł się na głębokości około 6 metrów. Siedział tam kilka godzin, trzymając się stalowej rury i rozpaczliwie wołając o pomoc.
Czytaj też: Tragiczny wypadek pod Sławnem. Citroen roztrzaskał się na drzewie [ZDJĘCIA]
Jego krzyk usłyszał mieszkaniec Luboradzy, który natychmiast wezwał pomoc. Na miejsce przyjechali strażacy ochotnicy z Barwic, w akcji wspierali ich koledzy ze Szczecinka. Jeden ze strażaków spuścił się na dno studni, jednak mężczyzna był już tak wycieńczony, że nie miał sił, by współpracować. Strażacy posłużyli się wężem strażackim, którym obwiązali poszkodowanego 60-latka i wyciągnęli go na powierzchnię.
- Dzięki błyskawicznej akcji strażaków i mieszkańcom, którzy zawiadomili służby, udało się uratować mężczyznę - mówi w rozmowie z "Super Expressem" kpt. Mirosław Śledź z Państwowej Straży Pożarnej w Szczecinku. - Studnia była niezabezpieczona, pokrywa została prawdopodobnie skradziona. Na szczęście 60-latek nie doznał poważnych obrażeń. Wychłodzony i wycieńczony trafił pod opiekę lekarzy.
Czytaj też: Zrobił to jeszcze raz! Niesforny konik ze Szczecinka znów uciekł z zagrody [WIDEO]