Spis treści
- Szymonek utopił się w studzience. "Za śmierć naszego dziecka już nikt nie odpowie" płakał na sądowym korytarzu jego tata, pan Krzysztof
- 5-letni Szymonek nie żyje. Po wielu latach rozpraw zapadł wyrok
- Ewelina S., urzędniczka z Białogardu postawiona w stan oskarżenia
- Przeczytaj: Białogard: 5-letni Szymonek utonął w studzience. Zginął przed własnym domem! [ZDJĘCIA, WIDEO]
- Sąd uniewinnił Ewelinę S., urzędniczkę z Białogardu
- "Nikt nie odpowie za śmierć naszego syna" płakał po rozprawie tatuś Szymonka
Szymonek utopił się w studzience. "Za śmierć naszego dziecka już nikt nie odpowie" płakał na sądowym korytarzu jego tata, pan Krzysztof
Ten dzień miał być jak każdy inny tego lata. 21 czerwca 20217 roku było ciepło i słonecznie. Zaledwie pięcioletni Szymonek bawił się, jak inne dzieci z osiedla domków jednorodzinnych w Białogardzie, przed swoim domem. Przez okno obserwował go tatuś, Krzysztof Stąporowski. Nagle chłopczyk zniknął mu z oczu. Tata natychmiast wybiegł go szukać. Znalazł swoje małe szczęście w nieczynnej studzience kanalizacyjnej. I choć usiłował ratować malca i reanimować go, Szymuś umarł. Przed sądem przez lata toczyła się sprawa przeciw Ewelinie S., która od 1 czerwca 2011 r. jest naczelniczką wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej białogardzkiego magistratu. W środę, 28 kwietnia, w Sądzie Okręgowym w Koszalinie w apelacji zapadł wyrok, który złamał serce tatusia Szymonka. "Za śmierć naszego dziecka już nikt nie odpowie" płakał na sądowym korytarzu pan Krzysztof.
Przeczytaj: Białogard: 5-letni Szymonek utonął w studzience. Zginął przed własnym domem! [ZDJĘCIA, WIDEO]
5-letni Szymonek nie żyje. Po wielu latach rozpraw zapadł wyrok
Do 21 czerwca 2017 roku rodzina Stąporowskich z Białogardu była jak wiele innych rodzin. Mieli dom, wspaniałego synka. To, co wydarzyło się tego letniego dnia już na zawsze pozostanie w pamięci Magdaleny i Krzysztofa. Śmierć brutalne wyrwała im z ramion synka, 5-letniego Szymonka. Chłopczyk wpadł do niezabezpieczonej studzienki nieczynnej kanalizacji deszczowej. Jego tata, rzucił się na pomoc maluszkowi. Reanimował go aż do przyjazdu pogotowia. Niestety Szymuś zmarł.
Ruszyła sądowa machina. Rodzina Stąporowskich nie potrafiła odnaleźć się w nowej, koszmarnej rzeczywistości. To, co ich spotkało poruszyło prawników z Kancelarii Radców Prawnych Wojciech Jankowski i Piotr Kajszczak. To właśnie oni zaoferowali rodzicom Szymonka pomoc i reprezentowali ich w sądzie pro bono.
Zobacz: TRAGEDIA w Białogardzie. 5-letni Szymek UTONĄŁ w studzience kanalizacyjnej [ZDJĘCIA, WIDEO]
Śmierć Szymonka. Jego rodzice trafili przed sąd
Każdy kolejny dzień bez Szymka był dla Magdaleny i Krzysztofa ciosem. Widok jego pustego pokoju, ułożonych na półkach zabawek na nowo łamał im serca. Ich małego szczęścia już nie było. Jakby tego było mało, prokuratura zarzuciła rodzicom Szymona narażenie go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia, czego konsekwencją było nieumyślne spowodowanie śmierci syna, za co grozi kara do 5 lat więzienia. Chciała dla nich warunkowego umorzenia postępowania na okres próby dwóch lat. To oznaczało, że procesu nie będzie, nie będzie kary, ale za to będzie uznanie winy obojga rodziców. Matka i ojciec czując się pokrzywdzonymi, na to zgodzić się nie mogli. I tylko oni zasiedli na ławie oskarżonych. Chcieli usłyszeć sprawiedliwy wyrok.
– Nie wiedzieliśmy o istnieniu tej studzienki kanalizacyjnej. Gdybyśmy mieli taką wiedzę, sami byśmy ją zasypali. Nie czekalibyśmy na to, aż zrobi to miasto. To urzędnicy powinni być tu w sądzie, a nie my – mówili 27.11.2028 r. przed salą rozpraw rodzice Szymona.
22 stycznia 2019 zapadł w ich sprawie wyrok. Matka Szymonka została uniewinniona przez sąd od zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci synka. Sąd popełnienia takiego czynu nie dopatrzył się też w zachowaniu ojca chłopca. Uznał, że nieumyślnie naraził synka na niebezpieczeństwo utraty życia, ale postępowanie wobec niego umorzył warunkowo na rok.
- Z takim wyrokiem jesteśmy w stanie się pogodzić. Najważniejsze, że sąd zgodził się z tym, że żona nic nie zawiniła. Jej oskarżenie było absurdem – mówił tuż po wyjściu z sali rozpraw Krzysztof Stąporowski. – Mam nadzieję, że prokuratura jak najszybciej wyjaśni, dlaczego te studzienki kanalizacyjne, o których istnieniu z żoną nie mieliśmy pojęcia, były niezabezpieczone i kto za to odpowiada. W jednej z nich utopił się nasz syn, nikt go nam nie wróci.
Sąd uznał, że oskarżony nieumyślnie doprowadził do narażenia syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia. W ocenie sądu wina i społeczna szkodliwość czynu oskarżonego w tej sprawie nie są znaczne.
Ewelina S., urzędniczka z Białogardu postawiona w stan oskarżenia
Po tragicznej śmierci malutkiego Szymona zarzuty niedopełnienia obowiązków i spowodowania bezpośredniego niebezpieczeństwa zagrożenia życia usłyszała naczelniczka wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej Urzędu Miasta w Białogardzie, Ewelina S.
Przeczytaj: Białogard: 5-letni Szymonek utonął w studzience. Zginął przed własnym domem! [ZDJĘCIA, WIDEO]
Śmierć 5-letniego Szymona. Ewelina S. nie przyznaje się do winy
Zarówno w śledztwie, jak i podczas procesu, Ewelina S. nie przyznała się do zarzucanych jej czynów. Cały czas podkreślała, że do jej obowiązków nie należał nadzór nad nieczynną kanalizacją deszczową, a taką według dokumentów był odcinek, gdzie doszło do tragedii. Mówiła także, że nie nadzorowała prowadzonej przez miasto modernizacji sieci. Nie w jej gestii był jej odbiór. Nie miała więc pojęcia, że wyłączone z działania kolektory mogą być niezabezpieczone.
Sąd Rejonowy w Białogardzie uznał jednak jej winę i skazał Ewelinę S. na 10 miesięcy w zawieszeniu na rok oraz nakazał jej zapłacić 3 tys. zł rodzinie Szymonka tytułem zadośćuczynienia i pokryć koszty sądowe.
Kobieta odwołała się od wyroku i w środę (28.04.2021) Sąd Okręgowy w Koszalinie ją uniewinnił.
Zobacz koniecznie: Białogard: Rodzice chłopca, który utonął w studzience, odetchnęli z ulgą
Sąd uniewinnił Ewelinę S., urzędniczkę z Białogardu
- Cały proces inwestycji, która była przeprowadzana w związku z przebudową sieci kanalizacyjnej, był przeprowadzany wadliwie. Nie ma wątpliwości, że miasto nie stanęło na wysokości zadania, że urzędnicy odpowiedzialni za cały projekt dopuścili się uchybień, które doprowadziły do tragedii. To jednak nie oskarżona ponosi odpowiedzialność za to, że zawaliło miasto – mówił sędzia Sławomir Przykucki, przewodniczący trzyosobowego składu orzekającego.
Zapadł prawomocny wyrok w sprawie śmierci 5-letniego Szymonka
Sąd, opierając się materiale dowodowym, niezakwestionowanej w procesie opinii biegłej z zakresu budownictwa i kanalizacji, podzielił linię obrony oskarżonej. Uznał, że faktycznie to nie ona nie dopełniła swoich obowiązków. Zrobili to inni urzędnicy magistratu, którym jednak prokuratura nie przedstawiła zarzutów.
– To zastanawiające – podkreślił sędzia Przykucki.
Ewelina S. obecna na ogłoszeniu wyroku, nie chciała go komentować po wyjściu z sali rozpraw.
Wyrok jest prawomocny.
"Nikt nie odpowie za śmierć naszego syna" płakał po rozprawie tatuś Szymonka
Tuż po rozprawie rozmawialiśmy na sądowym korytarzu z tatą Szymonka, Krzysztofem Stąporowskim. Mężczyzna płacząc mówił o tym, że w sądzie liczył naprawdę i sprawiedliwość.
– Wychodzi na to, że już nikt nie odpowie za śmierć naszego syna. Też sądzę, że w sądzie z zarzutami powinno być więcej urzędników. Nie wiem, dlaczego prokuratura do tego nie doprowadziła. Myślałem, że choć ta jedna naczelniczka zostanie skazana. Niestety, i jej ujdzie wszystko płazem. To przykre - mówił w rozmowie z reporterem Super Expressu.
Co sądzicie o tej sprawie? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach pod tekstem.