Śmierć trzymiesięcznej dziewczynki z Darłowa
Po pięciu latach, w środę, 7 sierpnia, przed Sądem Okręgowym w Koszalinie rozpoczął się proces w sprawie śmierci trzymiesięcznej Jagody. Prokuratura oskarżyła rodziców dziewczynki o narażenie jej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
Przewodnicząca składu orzekającego sędzia SSO Anna Pisarczyk zdecydowała o wyłączeniu jawności procesu. Wnioskowali o to obrońcy oskarżonych, prokuratura oraz oskarżeni – Daria B. i Adam K. Wskazano, że doniesienia prasowe mogą być bolesne dla małoletniej córki oskarżonych oraz wywołać „zjawisko hejtu".
Przypomnijmy, że dramat w Darłowie rozegrał się w 2019 roku. Dwumiesięczna Jagoda w stanie bardzo ciężkim trafiła na oddział dziecięcej intensywnej terapii Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie 18 czerwca 2019 r., późnym wieczorem. Dziewczynka, u której lekarze stwierdzili krwiaki mózgu, walczyła o życie przez miesiąc. Zmarła 17 lipca 2019 r.
Zmiana zarzutów dla ojca
Prokuratura już 21 czerwca 2019 r. przedstawiła obojgu rodzicom dziecka zarzuty. Adam K. i Daria B., na których spoczywał obowiązek opieki nad córką, narazili ją, w ocenie śledczych, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Ponadto ojciec usłyszał zarzut spowodowania ciężkich obrażeń u dziecka.
Gdy Jagoda zmarła, prokuratura nie wykluczała zmiany zarzutu wobec ojca dziewczynki na zabójstwo. Ostatecznie tego nie zrobiła, wręcz przeciwnie Adama K. potraktowała łagodniej, i przed sądem będzie on odpowiadał za nieumyślne spowodowanie ciężkich obrażeń u córki skutkujących jej śmiercią.
Jak informowała prokuratora, ojciec dziewczynki od początku śledztwa nie przyznawał się do winy, zaprzeczył, aby bił dziecko, by nim rzucał, o co był podejrzewany. - Odtworzono mechanizm, w jaki sposób w ogóle do obrażeń doszło. Zebrane wnioski z tych opinii wskazały na to, że ojciec potrząsał dzieckiem, trzymając je w rękach lub gdy ono leżało. Nie obchodził się z niemowlęciem ostrożnie, ale obrażenia u Jagody nie powstały na skutek bicia, rzucania, jakiegoś silnego uderzenia – informował w czerwcu ub.r. prok. Gąsiorowski.
Zaznaczył przy tym, że biegli określili czas powstania krwiaków na mózgu u dziecka. - Wytworzyły się wtedy, gdy to ojciec był z dzieckiem. Tu wątpliwości nie ma – wskazał wówczas prok. Gąsiorowski.
Prokuratura oboje rodziców Jagody oskarżyła o nienależytą opiekę nad dzieckiem, o narażenie go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Daria B. tego feralnego dnia wyszła z domu ze starszą córką i zostawiła dwumiesięczną wówczas Jagodę pod opieką Adama K., wiedząc, że jest z kolegą i obaj spożywają alkohol. Mężczyzna, co ustaliło śledztwo, był także pod wpływem amfetaminy. Ponadto był poszukiwany listem gończym do odbycia kary za wcześniej popełniane przestępstwa, dlatego gdy zauważył, że dziecko w łóżeczku nie daje oznak życia, sam nie wezwał pomocy. Zadzwonił do Darii B. i to ona zadzwoniła na 112.
Adam K. miał odpowiedzieć przed sądem jeszcze za kradzież kamer z monitoringu we wrześniu 2014 r., czym wyrządził wspólnocie mieszkaniowej w Darłowie szkodę na kwotę 700 zł. Te czyn popełnił w warunkach recydywy.
Adam K. w związku ze sprawą śmierci córki nie był tymczasowo aresztowany, ale odbywa karę pozbawienia wolności za przestępstwa, za które był wcześniej skazany i poszukiwany do odbycia kary. Wobec Darii B. nie był stosowany areszt.