Do zdarzenia doszło kilka dni temu w Kołobrzegu. Pracownicy zieleni miejskiej uratowali kociaka, który wślizgnął się przez malutką szczelinę i wpadł do zbiornika z płynną smołą. Wcześniej próbowała ratować go matka, jednak nie dała rady. Zwierzak był cały oklejony lepką substancją. Błyskawicznie został przekazany pod opiekę pracowników schroniska dla zwierząt, którzy musieli jak najszybciej usunąć smołę.
- Była obawa, że się zatruje - mówi "Super Expressowi" Jasmine Braunschweig ze schroniska dla zwierząt w Kołobrzegu. - Miał oklejony cały pyszczek, poza tym starał się samodzielnie wylizywać smołę z futerka. Trzeba było założyć mu specjalny kołnierz.
Usuwanie smoły z niemal całej powierzchni ciała kociaka zajęło pracownikom schroniska cały tydzień.
- Użyliśmy znanego sposobu stosowanego przez nasze babcie, czyli masła - dodaje Jasmine Braunschweig. - Zużyliśmy kilka kostek, ale się udało.
Smołek, bo takie imię otrzymał uratowany kot na pamiątkę swojej przygody, wkrótce będzie miał szansę trafić do nowego domu.
- W przyszłym tygodniu opublikujemy ogłoszenie dotyczące adopcji - dodaje przedstawicielka kołobrzeskiego schroniska dla zwierząt.