Margot udzieliła w ostatnich dniach wywiadu Gazecie Wyborczej. Aktywistka wyznała w nim, że pochodzi z Koszalina. Jednak o swoim rodzinnym mieście wypowiadała się w wywiadzie tylko negatywnie. Pytana przez dziennikarza Gazety "a skąd ty w ogóle się wzięłaś?" Margot odpowiedziała: – Wyobraź sobie małą wioskę… Dopytywana przyznała, że chodzi o Koszalin. Gdy redaktor zaprotestował mówiąc, że Koszalin nie jest wioską, Margot stwierdziła: – Myślę, że doświadczenie wydobywania się z tego typu miejscowości jest porównywalne z tym, jakby się wyjeżdżało z wioski.
PRZECZYTAJ TAKŻE >>> Szczecinek. Dramat młodego kierowcy! Zginął w czołówce z busem! [ZDJECIA]
Stwierdziła także, że "życie w Koszalinie, jakie poznałam, jest życiem powolnej śmierci. Czyli powolnym wytracaniem kapitału. Nie tylko finansowego, ale też kulturowego".
Z kolei w wcześniejszym wywiadzie dla Polityki Margot mówiła: "Jestem z Koszalina, gdzie angażowałam się w działalność Amnesty International. W liceum robiłam małe aktywistyczne rzeczy. Jak ONR wywieszał w całym mieście plakaty „Czy chcesz, by w twoim domu mieszkali Cyganie?”, to zrywaliśmy je i odpowiadaliśmy akcją solidarności z mniejszością romską".