Przypomnijmy, do zdarzenia doszło w poniedziałek, 3 czerwca. Podczas prowadzenia czynności w związku z awanturą domową w jednym z mieszkań w Karlinie (woj. zachodniopomorskie), policjanci dokonali szokującego odkrycia. W łóżeczku znaleźli półtoraroczne dziecko ze śladami poparzeń.
Poparzony chłopczyk został przewieziony do szpitala w Szczecinie. Trzyletnim bratem chłopca zaopiekowała się rodzina. Rodzice dziecka zostali zatrzymani. Byli trzeźwi. Jak tłumaczyli, chłopczyk miał poparzyć się zupą.
Zarzuty dla obojga rodziców
Śledztwo w tej poruszającej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Białogardzie. W środę, 5 czerwca ojciec chłopca został doprowadzony do prokuratury i przesłuchany.
– Zarzut nieudzielenia pomocy poparzonemu 1,5-rocznemu synkowi i narażenia go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu usłyszał w środę w białogardzkiej prokuraturze ojciec chłopca – informował w środę prok. Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Mariusz J. przyznał się do pierwszego zarzutu, tłumaczył jednak, że "nie poszedł z synkiem do lekarza, bo wierzył w zapewnienia teściowej, że wystarczy smarowanie maścią i nic złego dziecku się nie stanie". Mężczyzna jest też podejrzany o spowodowanie lekkich obrażeń ciała u starszego dziecka, które kilkakrotnie miał uderzyć kijem, do czego się nie przyznał.
Prokuratura skierowała do sądu wniosek o areszt dla mężczyzny.
Następnego dnia, do prokuratury została doprowadzona matka chłopca.
- Monika S. usłyszała zarzuty nienależnego sprawowania opieki nad półtorarocznym synkiem, narażenia go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a także nieudzielenia pomocy poparzonemu dziecku - tłumaczy prok. Ryszard Gąsiorowski.
Kobieta nie przyznała się do zarzucanych jej czynów. Sąd zastosował wobec niej dozór policyjny.
Zarówno Mariuszowi J. jak i Monice S. grozi kara do pięciu lat więzienia.