Jechali do chorego dziecka uratowali rodzinę z ognia

i

Autor: Domin

Jechali do chorego dziecka, uratowali rodzinę z pożaru! Niecodzienna interwencja ratowników medycznych z Białogardu [ZDJĘCIA, WIDEO]

To był przypadek, który zdecydował o ludzkim życiu. Ratownicy medyczni jechali na wezwanie do chorego dziecka, gdy nagle, w miejscowości Dobrowo (woj. zachodniopomorskie) zauważyli, że z jednego z domów wydobywa się ogień. Natychmiast ruszyli na pomoc. Gdyby nie ich błyskawiczna reakcja, mogłoby dojść do tragedii. Cała rodzina mogłaby stracić życie w płomieniach.

Do zdarzenia doszło w czwartek, przed godziną 4:00. Ratownicy Zygmunt Skrzyniarz i Aleksander Strzelecki z białogardzkiego pogotowia ratunkowego jechali przez miejscowość Dobrowo. Nagle zauważyli, że pali się jeden z budynków mieszkalnych. Zareagowali błyskawicznie. Poinformowali dyspozytora, by do pacjentki, do której jechali, wysłać inny zespół ratownictwa medycznego, powiadomili straż pożarną i ruszyli na pomoc mieszkańcom płonącego budynku.

Ratownicy natychmiast obudzili śpiącą w płonącym budynku rodzinę.

- Włączyłem sygnały dźwiękowe i świetlne, by ludzi pobudzić - mówi Zygmunt Skrzyniarz, ratownik medyczny. - Podleciałem do okna, zacząłem walić w szyby, ale nikt się nie odzywał. Kolega pobiegł z drugiej strony, drzwi były otwarte, wbiegł do nich i ich ewakuował

W domu była kobieta z czwórką dzieci - córką i trzema synami. Wszyscy w ostatniej chwili zostali wyprowadzeni przez ratowników na zewnątrz budynku.

- Nagle usłyszałam walenie w okna, zobaczyłam niebieskie światła - mówi Renata Wolech, która mieszka w budynku, w którym wybuchł pożar. - Nagle wszedł ratownik, który powiedział, że się pali. Zabrałam więc szybko dzieci, ubrałam córkę i uciekliśmy szybko na chodnik i czekaliśmy, aż straż nadjedzie i ugasi pożar.

Czytaj też: Szczecinek: Przyszła posprzątać mieszkanie, została brutalnie pobita! DRAMATYCZNY finał libacji

Ratownicy natychmiast przystąpili do gaszenia ognia jeszcze przed przyjazdem straży. Okazało się, że ogień był w drugim mieszkaniu.

- Gasiliśmy gaśnicą proszkową z karetki, stłumiliśmy ogień, zamknęliśmy okna, żeby ograniczyć dostęp tlenu, wyznaczyliśmy strefę dla osób ewakuowanych i czekaliśmy na dojazd pierwszych zastępów straży - relacjonuje Aleksander Strzelecki, ratownik medyczny.

Chwilę później na miejscu pojawili się strażacy z KP PSP Białogard i OSP Tychowo, którzy ostatecznie ugasili pożar.

- Myślę, że mogłoby to się źle skończyć dla osób, które tam były, bo nie wiedziały, co się dzieje za ścianą - dodaje Aleksander Strzelecki. - Mogłyby się zaczadzić.

Pani Renata nie kryje swojej wdzięczności wobec białogardzkich ratowników.

- Uratowali mi życie. Jestem im bardzo wdzięczna - mówi. - Nie życzę nikomu takiej sytuacji, jaką my przeżyliśmy tej nocy.

Kłopoty może mieć sąsiad pani Renaty. Mężczyzna jest podejrzewany o celowe podpalenie i co za tym idzie - sprowadzenie zagrożenia dla życia i zdrowia. Jak informuje policja, został on zatrzymany. Obecnie trwa postępowanie pod nadzorem prokuratora.

Czytaj też: Kołobrzeg: Policja szuka złodzieja. Wiemy jak wygląda. ZOBACZ FILM Z NAPADU

Sonda
Czy boisz się pożaru?
Ratownicy medyczni uratowali rodzinę z płonącego domu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki