"[...] mając na względzie pożytek cierpiących, chroniąc ich zaś przed szkodą i krzywdą..." - brzmi fragment Przysięgi Hipokratesa, która - choć składana przez lekarzy w starożytności - zawiera podstawy dzisiejszej etyki lekarskiej. Trudno doszukiwać się jej w opisywanej przez "Fakt" historii. Pielęgniarki z kołobrzeskiego SOR-u miały odmówić pomocy wijącemu się z bólu, 39-letniemu Włochowi. Zamiast tego, zażądały skierowania od lekarza rodzinnego.
Zobacz też: Zagłodzony niemal na śmierć i porzucony. Bestii szuka policja!
Agnieszka Mędrala (40 l.) z Dźwirzyna przywiozła swojego pracownika, 39-letniego Włocha na SOR w Kołobrzegu w ostatni piątek lipca. Jak wytłumaczyła w rozmowie z portalem fakt.pl, mężczyzna nagle dostał ataku kolki nerkowej. Trudno było nie dostrzec bólu jej pracownika, personel namiotu covidowego przed miejscowym szpitalem natychmiast przeniósł cierpiącego Włocha na wózek. Tak trafił na SOR, gdzie zaczął się absurd.
Spadł z wózka na podłogę na oczach pielęgniarek. Bez skierowania go nie podniosą
Na izbie przyjęć pielęgniarki miały poinformować Panią Agnieszkę, że nie mogą udzielić pomocy mężczyźnie, dopóki nie dostaną do ręki skierowania od lekarza rodzinnego. W tym czasie Giuseppe - 39-letni pracownik Agnieszki Mędrali - z bólu spadł z wózka. - Z bólu zaczął krzyczeć, że drętwieją mu ręce, i zsuwać się z wózka na podłogę - relacjonuje kobieta w rozmowie z Faktem.
Pielęgniarki czekały na skierowanie. Pomógł... inny chory!
Kto najlepiej wie, jak sobie radzić w szpitalu? Ci, którzy spędzają w nim najwięcej czasu, ale wyraźnie to nie personel. Po kilkunastu minutach załamanej kobiecie pomógł inny pacjent, poradził, żeby zadzwoniła na 112. I tak zrobiła. Na linii alarmowej usłyszała, że karetka nie może zostać wysłana do szpitala. No więc trzeba było wyjść. Posadziła konającego z bólu Włocha na wózku i ruszyła z powrotem przed szpital. Tam wykończony mężczyzna opadł pod drzewem przed szpitalem, a kilkanaście minut później pod budynkiem zjawiła się karetka. Ratownicy medyczni zatargali go z powrotem do szpitala, z którego przed chwilą wyjechał na wózku. Z pomocą ruszyły Panie z SOR-u.
Polecany artykuł:
Dyrekcja szpitala wszczęła postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Sytuację skomentowała też rzeczniczka placówki, Patrycja Głomska. Wyjaśniła, że w zależności od wyników postępowania, szpital podejmie "odpowiednie kroki". W przypadku stwierdzenia nieprawidłowości wobec osób odpowiedzialnych zostaną wyciągnięte konsekwencje.