

W 2000 roku zostawili po sobie pamiątkę
Budynek, w którym działa "Biały Domek" zmienił właściciela w 2017 roku. Nowi gospodarze postanowili wyremontować budynek. I to właśnie podczas prac remontowych znaleźli pamiątkowy wpis o treści: "Wakacje '2000. 22.06.00-04.07.00. Agnieszka, Marek i mały Mateusz z Wrocławia". Już wtedy postanowili spróbować odnaleźć jej autorów.
- Po zakupie nieruchomości, kiedy robiliśmy remont, za jednym z obrazów mąż wypatrzył wpis. Był to rok 2017 - mówi "Super Expressowi" Małgorzata Podgajna-Pawlak, właścicielka "Białego Domku". - Telefonem "pyknął" jakieś słabe zdjęcie. Praktycznie zapomnieliśmy o temacie, ale jak założyliśmy konto na Facebooku, to mąż pomyślał, że spróbujemy odszukać tę rodzinę. Zdjęcie wpisu zza obrazu zamieścił na Facebooku.
Pierwsza próba jednak nie przyniosła żadnych efektów.
- To był rok 2017, a że nie mieliśmy wtedy zasięgów ani obserwujących za wiele, to ten post po prostu przeleciał. I tak się akcja zakończyła - dodaje pani Małgorzata.
Do dwóch razy sztuka
Mijały lata, pensjonat zdobywał kolejnych klientów, a także obserwujących w mediach społecznościowych. Po ośmiu latach od znaleziska, właściciele "Białego Domku" postanowili spróbować jeszcze raz odnaleźć turystów sprzed lat.
- Teraz kiedy Facebook dość prężnie działa, pomyśleliśmy, że to jest fantastyczny moment, żeby wrócić do tematu. No i tak też zrobiliśmy - mówi pani Małgorzata.
Tym razem się udało. I to dosłownie w ciągu kilku dni. Poszukiwana rodzina znalazła się częściowo we Wrocławiu, częściwo w Warszawie.
- To,że ich szukamy, dowiedzieli sie pocztą pantoflową - opowiada właścicielka "Białego Domku". - Ktoś przeczytał post, zobaczył, poskładał imiona i tak się komunikowali, przekazywali. Szukaliśmy ich, żeby przyjechali, żeby ich poznać, bo uwielbiamy takie historie.
Jako pierwsza odezwała się Agnieszka, której imię widniało na wpisie.
- Ósma rano zadzwonił obcy numer. Byłam przekonana, że że to o pokój ktoś dzwoni o rezerwację. Mówię sobie "oddzwonię po śniadaniu" - mówi pani Małgorzata. - Pani się przedstawiła, nie zwróciłam wtedy uwagi za bardzo na imię i usłyszałam: "pani Małgosiu rodzina się znalazła", no i zrobiło się bardzo wesoło.
Następny odezwał się "mały Mateusz", jednak tym razem już jako dorosły mężczyzna. "To my - meldujemy się" - napisał w mediach społęcznościowych. - "To niesamowite, że po tylu latach ktoś nie tylko znalazł nasz mały "ślad", ale z taką serdecznością i zaangażowaniem postanowił go odszukać".
Będzie spotkanie pełne wspomnień
Jak dodaje pani Małgorzata, plany związane z przyjazdem do Dźwirzyna turystów sprzed lat są już na zaawansowanym etapie.
- Pani Agnieszka, bardzo otwarta, ciepła, serdeczna, więc w tym bardziej się ucieszyłam, bo taki kontakt jest fajny, więc jesteśmy już po kilku rozmowach. Dopinamy termin przyjazdu i będziemy ich gościć po królewsku - dodaje właścicielka "Białego Domku".
Pani Agnieszka również nie kryje zaskoczenia tym, co się wydarzyło.
- Dostałam informację od rodziny, że ktoś nas szuka - mówi w rozmowie z "Super Expressem". - Byłam zaskoczona, że komuś się chciało szukać jakichś tam turystów sprzed 25 lat. Przecież dla nich jesteśmy obcy.
Kobieta, która obecnie mieszka w Warszawie dodaje, że czeka z niecierpliwością na ponowny wyjazd do Dźwirzyna.
- Nie możemy się teraz doczekać, kiedy się zobaczymy - mówi pani Agnieszka. - Cała rodzina szuka teraz zdjęć z pobytu w Dźwirzynie w 2000 roku. Uzbierał się już cały album. Będzie co wspominać i o czym rozmawiać.
Moc internetu i mediów społecznościowych jest ogromna. Historia z Dźwirzyna jest kolejnym dowodem na to, że dzięki globalnej sieci można nie tylko przywoływać miłe wspomnienia sprzed lat, ale także poznać ciekawych ludzi i ich historie.