Wielu turystów z całej Polski skorzystało z hulajnóg dostępnych na wynajem w Kołobrzegu. Klienci byli przekonani, że wykupują jednodniowy dostęp za 20 zł. Ku własnemu zdziwieniu po powrocie okazywało się, że rachunki za urządzenia były dużo wyższe, a zamiast jednorazowego dostępu turyści wykupywali całomiesięczną subskrypcję. Sprawę nagłośniła redakcja programu "Uwaga TVN".
- Korzystałem już wcześniej z tego typu komunikacji i nawet bym nie podejrzewał, że może się to w taki sposób skończyć – mówi Szczepan, turysta z Rzeszowa. - Zadzwoniła do nas pani z windykacji. Oznajmiła, że dług jaki urósł to jest 8 tys. zł – dodaje Sebastian, turysta z Krakowa.
Smutna niespodzianka po powrocie i strata finansowa to nie jedyne konsekwencje przejażdżki hulajnogą. Szybko okazało się, że nie da się wyłączyć subskrypcji, a należność do zapłaty cały czas rośnie.
- Zauważyliśmy, że pieniądze pobierane są same. Zamknęliśmy konto i zgłosiliśmy reklamację w banku. Pani w banku już wiedziała, o co chodzi, bo dzwoniła kolejna osoba w tym temacie – relacjonuje na ekranie TVN Sebastian. - Ściągnęło mi z konta około 200 zł, pobierali je mi mimo że zostało to wyłączone. Tutaj jest ewidentne oszustwo – podkreśla Szczepan.
Zdenerwowani klienci uznali, że padli ofiarą oszustwa. Wielu z nich udało się do rzeczników praw konsumenta. Tylko u sopockiej rzeczniczki Anny Gut zameldowało się kilkadziesiąt osób, sprawą zajęła się też Anna Cieślicka z Kołobrzegu.
Polecany artykuł:
- Osoby, z którymi rozmawiałam wskazywały, że dla nich czytelny jest przekaz, że jest to umowa zawierana tylko jednorazowo. Kompletnie nie miały świadomości, że wiąże się to z uruchomieniem, tak zwanego abonamentu. Według mnie przedsiębiorca świadomie wprowadził tak skomplikowane sformułowania, żeby nikt się nie zorientował - mówi Anna Cieślicka w rozmowie z reporterami programu "Uwaga TVN".
Anna Gut poprosiła właścicieli firmy o wyjaśnienie sytuacji. Jak podkreśla, jej zdaniem powinno być wyraźnie wskazane, że chodzi o niedający się wyłączyć abonament, a nie jednorazowy przejazd.
- Zapytałam ich wyraźnie, czy stworzyli aplikację po to, żeby naciągać ludzi na abonamenty, których nie są świadomi, że biorą, czy żeby była przyjemna jazda? Oczywiście powiedzieli, że nie chodzi o naciąganie na abonamenty. Powiedzieli, że abonament jest fajny, bo nie płaci się za odblokowanie hulajnogi i, że to jest wygodne dla konsumenta – informuje rzeczniczka praw konsumenta z Sopotu.
Reporterzy stacji napisali mail do szefa firmy z prośbą o wyjaśnienie sytuacji oraz komentarz w sprawie niedającej się wyłączyć subskrypcji. Szefostwo przekonuje, że nie ma sobie nic do zarzucenia.
"Nasza firma od początku działalności wprowadziła transparentne zasady i podejście zorientowane na klienta. W zakresie infolinii staramy się udzielać wszelkich informacji na temat zasad działania naszej firmy naszym klientom, zaś w kontakcie e-mail stosujemy autorespondery" - czytamy.
Jak zatem firma wyjaśniła brak kontaktu z osobami chcącymi anulować subskrypcję (czyli de facto abonament)?
"W sytuacji otrzymania rozwiązania umowy od klienta anulujemy subskrypcję i efektywnie kończymy współpracę. Dla naszej firmy otrzymanie dokumentu rozwiązania umowy jest równoznaczne z jej rozwiązaniem, nie ma zatem potrzeby dalszej korespondencji" - informują właściciele firmy wypożyczającej hulajnogi.