Do nieszczęśliwego wypadku doszło 2 października 2018 r. Około godz. 22:00 pani Emilia wracała z pracy do domu. Przejeżdżała autem drogą wojewódzką przez miejscowość Bezpraw koło Kołobrzegu, gdy nagle usłyszała huk i poczuła silny ból w nogach. Tylko dzięki temu, że zadziałała adrenalina w jej organizmie, kobieta zdołała zatrzymać auto i wezwać pomoc. Dopiero po chwili zorientowała się, że mocno krwawi. W szpitalu dowiedziała się, że w jej nogę trafiła kula, wcześniej przebijając koło samochodu, nadkole i kokpit. Kobieta doznała ran postrzałowych lewego i prawego podudzia. Jak się okazało, strzelał myśliwy, a jego celem był dzik. Zdaniem prokuratury Andrzej W. miał umyślnie narazić na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia panią Emilię i polować w pojedynkę bez ważnego zezwolenia.
Zobacz koniecznie: Kołobrzeg: Polował na dziki, a trafił w kobietę [WIDEO]
Proces rozpoczął się 6 marca 2029 roku. Jednak dopiero blisko cztery lata po zdarzeniu mężczyzna usłyszał wyrok ogłoszony przez Sąd Rejonowy w Kołobrzegu. Sędzia Ewa Woźniak uznała Andrzeja W. winnego popełnienia zarzucanych mu czynów i wymierzyła mu łączną karę grzywny w wysokości 250 stawek dziennych, każda po 30 zł, czyli łącznie 7,5 tyiaca. złotych. Andrzej W. ma zapłacić poszkodowanej nawiązkę w kwocie 10 tysięcy złotych. Wyrok nie jest prawomocny.
- Materiał dowodowy przemawia jednoznacznie za tym, że oskarżony zrzucanych czynów się dopuścił - uzasadniała wyrok sędzia Ewa Woźniak. - Sąd analizował nie tylko opinie biegłych, ale także wyjaśnienia samego oskarżonego i zeznania świadków.
Jak podkreśliła sędzia, sam oskarżony mówił, że oddał jeden niecelny strzał do dzików. Zwróciła również uwagę na to, że Andrzej W. twierdził, że w tym czasie, co on, polowali inni i sąd to zweryfikował. Nie utrzymała się wersja oskarżonego o rykoszecie. Wykluczyli ją biegli.
Analizy potwierdziły również, że pocisk wyciągnięty z nogi pokrzywdzonej został wystrzelony z broni, której Andrzej W. w ogóle nie powinien używać, gdyż od 3 września 2018 r. nie posiadał pozwolenia.
- Zdaniem sądu wymierzona kara jest adekwatna do stopnia zawinienia i ciężaru gatunkowego czynu, którego oskarżony się dopuścił – podkreśliła sędzia Ewa Woźniak.