- Rozbiliśmy fermę, a właściwe umieralanię szynszyli. W nieogrzewanym baraku przeznaczonym do rozbiórki "hodowca" trzyma około 250 szynszyli, z których większość wymaga natychmiastowej pomocy weterynaryjnej - mówią pracownicy koszalińskiego TOZ.-
- W poniedziałek udało nam się z tego piekła wyciągnąć 21 osobników. 2 były w stanie agonalnym. Jeden nie ma łapki, inne w ranach, wychudzone i wyziębione. Wkrótce zabieramy kolejne przerażone zwierzaczki - dodają.
- Dzięki podjęciu odpowiednich działań przez Powiatowego Inspektora w Koszalinie będziemy zabierać około 200 szynszyli - twierdzą pracownicy TOZ.
We wtorek inspektorzy TOZ w asyście Policji odebrali kolejne szynszyle. Pomagała fundacja Ogon do góry z Kołobrzegu. Badania weterynaryjne wykazało, że odebrane zwierzęta są wychudzone, wyziębione. Udało się zabrać prawie 100 sztuk. Jeden w klatce był martwy.
Jak twierdzą przedstawiciele TOZ pozostałe szynszyle żyją w strasznych warunkach: w zimnie, wilgoci, bez światła i odpowiedniego jedzenia.
Cześć jest skrajnie wychudzona. Wymagają leczenia. Potrzebne jest siano, karma dla szynszyli, zioła, piasek wulkaniczny, klatki, ściółka i najbardziej domy tymczasowe. Chętnych do pomocy prosimy o kontakt z inspektor TOZ - tel. 531664421
Podajemy też konto gdzie można przekazywać wpłaty na ich leczenie TOZ 95 1240 1428 1111 0010 4473 9615 z dopiskiem szynszyle z fermy.