Sędziom i pracownikom Sądu Okręgowego w Koszalinie nawet przez myśl nie przyszło, by zastępca głównej księgowej, ich wieloletnia koleżanka, mogła przywłaszczać wpłacane przez nich pieniądze do kasy zapomogowo-pożyczkowej. Nikt przez lata Jolanty P. nie kontrolował, nawet to, że wypłacała pożyczki w gotówce, jakoś nie wzbudziło wśród pracowników wymiaru sprawiedliwości podejrzeń. Dopiero, gdy zaczęli zbyt długo czekać na pożyczki, a zainteresowani wypłaceniem całego wkładu dowiadywali się, że w kasie pieniędzy brak, zawiadomili dyrektor sądu, a ta zleciła wewnętrzną kontrolę. Po niej pozostało już tylko zawiadomić prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przywłaszczenia powierzonych pieniędzy i fałszowania dokumentacji. Ta zakończyła śledztwo.
- Ustalono, że kasa została wyczyszczona do zera, przywłaszczono z niej w ciągu prawie 15 lat ponad 577 tys. zł na szkodę blisko 100 osób, pracowników sądu i sędziów - powiedział Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
W sprawie oskarżone są trzy osoby. Jolanta P., która przyznała się do zarzucanych czynów i mówiła, że za pieniądze pobierane z kasy realizowała osobiste wydatki, a także Bożena U. i Władysława S. One były w zarządzie kasy i faktycznie nie sprawowały nad nią kontroli. Obie nie przyznają się do winy. Wszystkim oskarżonym grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.