Do zdarzenia doszło w marcu 2018 roku. Akcja miała dotyczyć kradzieży sprzętu rolniczego o wartości kilkuset tysięcy złotych, do której doszło w Złotowie. Interwencja z udziałem grupy antyterrorystów odbyła się po informacji jednego z poszkodowanych, który - jak się później okazało - wprowadził policjantów w błąd.
Czytaj więcej: Sceny jak z filmu i chwile grozy. Spektakularna akcja antyterrorystów okazała się pomyłką
Ofiarami pomyłki padli przedsiębiorcy spod Szczecinka: Tadeusz K. (64 l.) i Marcin K. (34 l.), którzy feralnego dnia przebywali w domu w Sitnie wraz z żonami. Były tam też malutkie dzieci Marcina K. - miesięczna córeczka i starsza 3-latka.
- Wyszedłem z domu, zobaczyłem policjantów w kominarkach, od razu się na mnie rzucili. Mówiłem, że to pomyłka, mówiłem jak się nazywam, a oni do mnie krzyczeli, jak do psa: „Leżeć!” i wymachiwali bronią – mówi pan Tadeusz.
- Byłem w pokoju na piętrze. Podszedłem do okna i zobaczyłem na swoim ciele kilkanaście kropek od celowników laserowych. Pobiegłem na dół, zobaczyć, co się dzieje. Policja rzuciła mnie na ziemię, skuła od tyłu ręce kajdankami. Obok leżał już mój ojciec. I tak leżeliśmy w błocie prawie godzinę – dodaje pan Marcin. Po trwającej około godzinę akcji, antyterroryści, jak gdyby nigdy nic, opuścili posesję, zostawiając zszokowanych domowników.
Zobacz też: Czy mieszkańcy Zachodniopomorskiego są odporni na koronawirusa? Za nami dwa miesiące testów
Policja przeprosiła za niefortunną akcję. Pomimo, iż poszkodowani domagali się zadosćuczynienia, prokuratura umorzyła sprawę. Pełnomocnik rodziny zapowiada jednak, że to nie koniec i mówi o możliwowści popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień przez policjantów.
- Nie pozostaje nam nic innego jak subsydrialny akt oskarżenia - mówi Mirosław Wacławski pełnomocnik rodziny.
Poszkodowani będą również ubiegać się o odszkodowanie.
Oznacza to, że sprawa fatalnej decyzją sądu może wrócić do prokuratury, a postępowanie zostanie wznowione.