Sędzia Sławomir Przykucki przekazał, informując o wydanym wyroku, że oskarżony Paweł K. został uznany winnym zarzucanych mu czynów i skazany na karę grzywny ustaloną na 200 stawek dziennych po 35 zł. W sumie daje to kwotę 7 tysięcy zł. - Paweł K. ma także zapłacić 4 tysiące zł tytułem zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonego - poinformował sędzia Przykucki. Dodał, że wyrok, który zapadł 28 września bieżącego roku, nie jest prawomocny. - Najważniejsze, że sąd uznał, że w tym zdarzeniu nie było mojej winy, że to nie ja zaatakowałem, tylko sam zostałem zaatakowany. Ja swój cel osiągnąłem - powiedział PAP po ogłoszonym wyroku pokrzywdzony ratownik medyczny. Zaznaczył, że ma nadzieję, iż ten wyrok otworzy drogę innym, którzy "z panem doktorem mieli podobną sytuację do mojej, a takie sygnały do mnie docierają". - Ten wyrok jest sygnałem, że nie należy się bać, jeśli dzieją się sytuacje, które nie powinny mieć miejsca i których nie powinno się tolerować - podkreślił.
Polecany artykuł:
Do przestępstwa doszło na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie (woj. zachodniopomorskie) w nocy z 13 na 14 czerwca 2019 roku. Karetka na SOR przywiozła z Parnowa nieprzytomną pacjentkę w stanie zagrożenia życia. W zespole ratownictwa medycznego Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego był pokrzywdzony Michał Pelc. W oddziale lekarskim dyżur pełnił wówczas Paweł K. Pokrzywdzony ratownik medyczny mówił w sądzie, że z nieprzytomną pacjentką, pielęgniarką koszalińskiego szpitala, wjechał z drugim ratownikiem do sali reanimacyjnej SOR-u. - Gdy odpinałem elektrody z EKG i mankiet od ciśnieniomierza i przypinałem sprzęt defibrylatora z SOR-u, z drugiej strony szpitalnych noszy ratownik i pielęgniarka pobierali pacjentce krew do badań. By zrobić sobie więcej miejsca, popchnęli te nosze w moją stronę o około 10 cm. O tyle zostałem odepchnięty do tyłu i dotknąłem kogoś, kto stał za moimi plecami - mówił na sali rozpraw Pelc. Tym "kimś" był lekarz Paweł K. - Złapał mnie oburącz za kamizelkę i mocno odepchnął. [...] Przestałem udzielać pacjentce pomocy. Odpierając ten atak, powiedziałem do lekarza "zabieraj łapy, baranie" i wtedy zostałem złapany oburącz za szyję i pchnięty 2 metry do tyłu, aż plecami i głową uderzyłem o ścianę. Wszyscy, którzy byli na sali, przestali udzielać pomocy pacjentce. [...] Cała sytuacja trwała około jedną minutę - wyjaśniał w sądzie Pelc.