Uczciwość to cecha, która z zasady powinna być codziennością, jednak w obecnych czasach takie zachowania są coraz rzadsze, więc tym bardziej warto je nagłaśniać. Radny z Sosnowca opisał historię koszalińskiego taksówkarza, który znalazł w swoim pojeździe portfel należący do pasażerki i pomimo, iż nie było w nim żadnego dokumentu, który mógłby pomóc w zlokalizowaniu jego właścicielki, zrobił wszystko, by zguba trafiła we właściwe ręce..
"Ten Pan nawet nie wie, że zaraz będzie sławny. To wymierający gatunek - Pan taksówkarz jeździ sobie od lat po Koszalinie. Wczoraj podczas pracy znalazł w taryfie portfel z kartami bankowymi i gotówką. Pojechał do lokalnej placówki banku i wyjaśnił, że ktoś zgubił te karty i portfel. Ustalono adres posiadacza kart, a Pan taksówkarz na własną rę… tzn. furę, odwiózł portfel do właściciela. Widać są jeszcze tacy ludzie"
- napisał radny na swoim profilu na Facebooku.
Wiadomość o uczciwym taksówkarzu rozeszła się błyskawicznie po sieci i zyskała setki udostępnień. Internauci chwalili postawę kierowcy w komentarzach pod wpisem.
- "Brawo! Może warto szukać Pana i zapewnić więcej zleceń! Niech Dobro zacznie już do Niego wracać!"
- "No i pięknie brawo! Bardzo sympatyczny pan, wielokrotnie miałam przyjemność z nim jeździć"
- "Są tacy ludzie... Jest ich na szczęście jeszcze dużo"
- "Brawo! Postawa godna naśladowania. Duży szacunek dla Pana"
- czytamy w komentarzach.
Czytaj też: Pobił kasjerkę za dwie butelki alkoholu. Sklepowy złodziej stanie przed sądem
Historia zgubionego portfela
Do zdarzenia, które zapewniło koszalińskiemu taksówkarzowi ogólnopolską sławę, doszło w ostatnią niedzielę stycznia, gdy odbywał się finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pani Jagoda Litwin, jak wielu innych mieszkańców Koszalina, wyszła z domu, by wesprzeć WOŚP i wrzucić trochę drobnych do puszek wolontariuszy.
- Poszłam na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, rozmieniłam pieniądze i chciałam zasilić dzieciakom puszki pod ratuszem - mówi pani Jagoda w rozmowie z "Super Expressem". - Spotkałam tam znajomych, rozmawialiśmy. Było jednak brzydko i nieprzyjemnie padało, zdecydowałam się więc wrócić do domu taksówką.
Kobieta udała się więc na postój taksówek pod katedrą, skąd pojechała do domu taksówką, której kierowcą był pan Zdzisław Pietkowski. Po tym kursie mężczyzna miał już skończyć pracę. Wtedy na tylnym siedzeniu zauważył portfel. Nie było w nim żadnego dokumentu, który mógłby wskazać miejsce zamieszkania lub chociaż numer telefonu właściciela. Informację o zgubie taksówkarz przekazał centrali na wypadek, gdyby właścicielka portfela skontaktowała się z korporacją.
Pani Jagoda zapłaciła za kurs przygotowanymi wcześniej drobnymi, które pozostały jej z pieniędzy dla wolontariuszy. Portfel miała w kieszeni płaszcza. O tym, że go zgubiła, zorientowała się dopiero po dwóch dniach.
- Po prostu wcześniej nie musiałam robić żadnych zakupów - mówi kobieta. - Przestraszyłam się. Nie wiedziałam, gdzie zgubiłam portfel. Bałam się, że ktoś mógł zapłacić moją kartą w sklepie. Zablokowałam karty przez Internet.
Czytaj też: Szczecin: 13-latek wyszedł z domu i zostawił list pożegnalny. Wzruszające słowa rodziców
Mniej więcej w tym samym czasie, gdy w ciągu kilku dni nikt nie odezwał się do pana Zdzisława w sprawie zguby, taksówkarz zgłosił się do oddziału banku, który wydał kartę jego pasażerki.
- W środę zadzwoniła do mnie pani z banku i powiedziała, że jest u niej pan, który znalazł portfel - mówi pani Jagoda. - Poprosiłam, żeby oddała mu słuchawkę i zapytałam czy jest możliwe, żeby przywiózł mi portfel do domu.
Pan Zdzisław pojawił się u pani Jagody po kilku godzinach i oddał jej zgubę. Kobieta dopiero wtedy zorientowała się, że to kierowca taksówki, który odwoził ją do domu.
- Było mi głupio, bo nie miałam czym zapłacić za kurs - mówi. - Jestem mu ogromnie wdzięczna. Nie za karty, ale za uczciwą postawę, że reprezentuje wzór dla wszystkich, którzy znaleźli czyjąś własność.
Kierowca taksówki: "Trzeba być uczciwym"
Pan Zdzisław Pietkowski jeździ taksówką jednej z koszalińskich korporacji samochodem o numerze bocznym 405. Pasażerowie wiele razy gubili w jego samochodzie różne przedmioty.
- Od czterech lat jeżdżę jako taksówkarz tej sieci i zdarzyło mi się parę razy oddawać ludziom zgubione telefony - mówi pan Zdzisław w rozmowie z "Super Expressem". - To był pierwszy raz, gdy znalazłem portfel.
Jak podkreśla, zrobił to, co powinien zrobić każdy. Niespodziewana sława nieco go zaskoczyła.
- Nie czuję się żadnym bohaterem - dodaje taksówkarz. - Trzeba być uczciwym. To normalna rzecz, że trzeba to była oddać właścicielowi.
Właścicielka portfela: "Dobro powróciło"
Pani Jagoda dodaje, że teraz, gdy będzie zamawiała taksówkę, będzie to tylko pojazd z numerem 405.
- Poszłam wrzucić pieniądze do puszki. Uczyniłam dobro i to dobro powróciło do mnie po paru dniach - podsumowuje szczęśliwa właścicielka zgubionego portfela.