Dziecko

i

Autor: Pixabay Maja i Olaf zostali odebrani matce. Dziećmi zajęła się ich ciotka. Zdj. ilustracyjne.

Urzędniczy chaos w Drawsku Pomorskim. W tle walka o przyszłość malutkiego Olafa i Mai

2021-08-24 20:32

Trzyletni Olaf i dziewięcioletnia Maja zostali odebrani swojej matce. Kobieta trafiła do szpitala psychiatrycznego. Dziećmi tymczasowo zajęła się ich ciotka, pani Edyta. Matka opuściła szpital bardzo szybko, ale zamiast decyzji o tym, co stanie się z dziećmi, rozpętał się chaos. Materiał programu "Uwaga".

Chaos związany z Mają i Olafem zaczęła się od wizyty ich matki w szpitalu. – Zadzwoniła do mnie koleżanka, która pracuje w miejsko-gminnym ośrodku pomocy społecznej. Poinformowała mnie, że moja siostra potrzebuje hospitalizacji, że przyjeżdża po nią karetka i wywożą ją do szpitala psychiatrycznego – mówi pani Edyta w rozmowie z dziennikarzami TVN. Kobieta zgodziła się przyjąć do siebie dzieci swojej siostry: 9-letnią Maję i 3-letniego Olafa. Pracownicy socjalni powiedzieli pani Edycie, że to tylko przejściowa sytuacja i znajdą oni rozwiązanie na stałe. Pani Edyta zgodziła się zająć dziećmi. – Pomogę, choć nie mam z nią kontaktu, to pomogę, bo to są dzieci – tłumaczy kobieta. Sama ma czworo dzieci. Pracownicy socjalni poinformowali kobietę, że dzieci jej siostry zostaną z nią na czas hospitalizacji ich matki.

Matka opuściła szpital. Dzieci nie odzyskała

Okazało się, że kobieta nie spędziła w szpitalu psychiatrycznym nawet jednego dnia, ale nie zainteresowała się Mają i Olafem. Pani Edyta natomiast czekała na informację ze strony urzędniczek ośrodka pomocy rodzinie. Dzieci były pod jej opieką bez żadnych dokumentów i ważnych informacji, chociażby na temat stanu ich zdrowia. Matka Mai i Olafa nie pojawiła się u siostry, choć wie, gdzie mieszka pani Edyta.

Dziennikarze TVN dotarli do pani Karoliny, matki Mai i Olafa. Jak twierdzi kobieta, nie mogła pójść po dzieci, ponieważ zabroniła jej tego kuratorka. – Dlatego, że wywołam za dużo stresu u syna, bo syn odkąd się urodził, cały czas był ze mną. Nie pozwalał nawet nikomu obcemu dotykać wózka. Został mi na siłę zabrany z mieszkania, a mnie wywieziono do szpitala psychiatrycznego. Ale wypuszczono mnie i szłam 25 kilometrów na piechotę – opowiada pani Karolina reporterom "Uwagi".

Mąż znęcał się nad żoną, dzieci zabrano

Dlaczego pani Karolinie zabrano dzieci? – Była awantura domowa. Mąż przyjechał dzień wcześniej. Żeby wyjść z mieszkania, musiałam dwa razy uderzyć go otwartą ręką. Uderzyłam, bo dzieci były już ubrane. On wyzywał mnie jeszcze przez okno w kuchni. Nie miałam jak wyjść z mieszkania, on trzymał mnie za nadgarstki – tłumaczy pani Karolina. Jej mąż miał zatajać, że przez niemal 10 lat znęcał się nad swoją poprzednią żoną.

Maja i Olaf zadomowiły się po trzech tygodniach pobytu u ciotki. Pani Edyta nadal była nieformalną rodziną zastępczą, ale nie wiedziała nic o sytuacji prawnej dzieci. – Każdy, kto ma dziecko, dobrze wie, że ono zawsze sobie coś rozwali, nabije, ale ja chodzę i pilnuję, bo boję się reakcji. Jakby rozciął sobie głowę, muszę jechać do szpitala, a tam powiedzą, że porwałam dziecko, bo nie mam nawet żadnego papieru. Nie ma żadnego powiadomienia, że dzieci muszą u mnie być – tłumaczy pani Edyta.

Maja i Olaf w rodzinie zastępczej

Co pracownice socjalne mówią na temat sytuacji Mai, Olafa oraz pani Edyty i jej siostry? – Naszym zadaniem było zabezpieczyć dzieci w momencie, kiedy była taka potrzeba. Po umieszczeniu dzieci u ich cioci zostały powiadomione PCPR i sąd, i ciąg dalszy to działania PCPR-u i sądu – tłumaczy Anna Borylska z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Złocieńcu.

Ostatecznie, Na wniosek sądu rodzinnego, dzieci trafiły do rodziny zastępczej. Pani Edyta zżyła się z Mają i Olafem, choć początkowo kobieta nie chciała być opieką zastępczą dla dzieci. – Będę myśleć o tych biednych dzieciach. I nie rozumiem, dlaczego odbyło się to z mojego domu – mówi zapłakana pani Edyta.

Gdy zaginęły, były jeszcze dziećmi. Od lat trwają poszukiwania tych kobiet

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają