Zabił suczkę Alfę w bestialski sposób. "Nigdy nie spotkałem takiego przypadku"
Przypomnijmy, do makabrycznego odkrycia doszło we wtorek, 9 maja 2023 r. Pracownicy schroniska dla bezdomnych zwierząt zostali wezwani na ulicę Spokojną w Kołobrzegu do wyłowienia zwłok psa ze stawu. Jednak to, co zobaczyli na miejscu, wstrząsnęło nawet osobami, które z krzywdą zwierząt mają do czynienia na co dzień.
Zadanie okazało się dość trudne, gdyż zwłoki były obciążone czymś ciężkim. Udało się je wyciągnąć z wody z pomocą przechodniów. Wtedy wyszło na jaw, że śmierć zwierzęcia nie była przypadkowa. Ktoś zabił suczkę w typie pitbulla w bestialski sposób, przywiązując jej do szyi grubą i ciężką kamionkową rurę.
- Nigdy nie spotkałem takiego przypadku - mówił w rozmowie z "Super Expressem" Arkadiusz Pluciński, kierownik schroniska Reks w Kołobrzegu. - Myślałem, że w dzisiejszej kulturze umysłowej nie będą miały miejsca takie zdarzenia.
Suczka nie miała czipa, co utrudniało zidentyfikowanie właściciela. Sprawa została zgłoszona policji, która przystąpiła do ustalenia sprawcy i okoliczności zdarzenia. Właściciela psa udało się ustalić i zatrzymać już następnego dnia.
Nie wiadomo, co nim kierowało. Nawet jeśli suczka czymś zdenerwowała swojego opiekuna, w żaden sposób nie usprawiedliwia to czynu, do którego się posunął.
Mężczyzna stanął przed sądem. Przyznał się do popełnionego czynu, jednak zaprzeczył, by znęcał się nad psem i wyraził skruchę. - Wiem, że źle zrobiłem - mówił na sali rozpraw.
Zwyrodnialec usłyszał wyrok
Po ponad roku od tych wstrząsających zdarzeń właściciel Alfy usłyszał wyrok. Sąd Rejonowy w Kołobrzegu skazał mężczyznę oskarżonego o brutalne zabicie psa na półtora roku więzienia. Musi też zapłacić 5 tysięcy złotych na rzecz schroniska dla zwierząt. Przez najbliższe 10 lat nie może również posiadać żadnego zwierzęcia.
Wyrok nie jest prawomocny.