Psiak, który był już tylko skórą i kośćmi, zdychał w męczarniach w lesie czaplineckiej gminie (woj. zachodniopomorskie), gdy dostrzegli go leżącego przypadkiem spacerujący po okolicy wczasowicze. - Gdyby na niego nie trafili, już by nie żył. Nie był w stanie nawet unieść głowy. Był wygłodzony i odwodniony – mówi Anna Dziobek, właścicielka przytuliska dla zwierząt w Pławnie, która zaopiekowała się znajdą.
Zdaniem pani Anny to, że psiak został znaleziony na wycieraczce, może świadczyć o tym, że ktoś przywiózł go już wygłodzonego, osłabionego i zostawił na pewną śmierć. Jest przekonana, że ten dwuletni owczarek belgijski był psem mieszkającym w domu. - Jest ułożony, wie, jak zachowywać się w domu – dodaje pani Anna.
Owczarek, dzięki pomocy weterynaryjnej i opiece pani Anny szybko nabiera sił, stanął na łapy. Jak wydobrzeje, ma trafić do domu tymczasowego prowadzonego przez specjalistkę w opiece nad tą rasą. Stąd droga do adopcji ma być prostsza.
Obecnie każdy, kto chce pomóc pani Annie w opiece nad uratowanym owczarkiem belgijskim i innymi czworonogami, które znalazły schronienie w przytulisku, może kupić karmę dla psów i dostarczyć ją pod adres Pławno 17.
Sprawą znalezionego w lesie psa zajmuje się Komenda Powiatowa Policji w Drawsku Pomorskim. – Prowadzimy postępowanie, badamy okoliczności, w jakich pies mógł się znaleźć w lesie. Poszukujemy właściciela – mówi Karolina Żych oficer prasowa drawskiej policji.