Prokuratura Rejonowa w Szczecinku zakończyła śledztwo i skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko dwójce mężczyzn, którzy w 2018 roku mieli ze szczególnym okrucieństwem uśmiercić łącznie 223 świnie w fermie w Przybkowie pod Barwicami. Pierwszy z nich, Sławomir H., był kierownikiem fermy. Objął to stanowisko 1 lutego 2018 roku. Drugi, Piotr T., był zatrudniony jako lekarz weterynarii. Zdaniem prokuratury, mężczyźni działali wspólnie i w porozumieniu.
- W śledztwie ustalono, że 1 lutego 2018 r. obaj oskarżeni doprowadzili do śmierci nie mniej niż 165 sztuk świń - informuje prok. Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. - Sławomir H. i Piotr T. działali "ze szczególnym okrucieństwem, z naruszeniem obowiązujących norm". Nie dopełnili oni obowiązku uprzedniego pozbawienia świadomości zwierząt. Użyli środka farmakologicznego do eutanazji w dawkach mniejszych niż zalecane lub w ogóle go nie podali, wstrzykując jedynie środek znieczulający i to także w niewystarczających dawkach. Jak dodaje prok. Gąsiorowski, następnie zwierzęta były zabijane radicalem, czyli aparatem technicznym do uboju zwierząt lub obuchem młotka, którym były uderzane w głowę.
To jednak nie koniec. Sławomir H. miał jeszcze doprowadzić do śmierci kolejnych 30 świń, uderzając zwierzęta obuchem młotka w głowę, nie podając im żadnych środków farmakologicznych. Miało do tego dojść 23 lutego 2018 roku. Śledztwo wykazało również, że 29 marca 2018 roku Piotr T. uśmiercił kolejnych 28 świń, a 11 sztuk w ogóle nawet nie próbował pozbawić świadomości, podając im środek zabójczy bez wcześniejszego podania środka znieczulającego.
Czytaj więcej: Zachodniopomorskie. Zabijają świnie młotkiem [DRASTYCZNE ZDJĘCIA]
Obaj mężczyźni nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Za uśmiercenie zwierząt ze szczególnym okrucieństwem grozi im do 3 lat więzienia, zgodnie z przepisami obowiązującymi przed zaostrzeniem przepisów dotyczących znęcania się nad zwierzętami.
- Sławomir H. w wyjaśnieniach powiedział, że zwierzęta były uśmiercane, ale w jego ocenie nie było to zachowanie sprzeczne z prawem - mówi prok. Ryszard Gąsiorowski. - Działał z pobudek humanitarnych, chęci skrócenia cierpień zwierzętom. One według niego miały być chore.
5 lat więzienia może grozić Piotrowi T., który będzie odpowiadał dodatkowo za poświadczenie prawdy w dokumentach, wpisując do książki leczenia zwierząt gospodarskich nieprawdziwe daty, wskazując tym samym na odpowiedzialność poprzedniego kierownika fermy.
- Chodziło o poprawę statystyki, a od niej zależały też wypłaty premii dla kierownika - mówi prok. Gąsiorowski. - O poświadczeniu nieprawdy w dokumentach mówił, że wpisał taką datę, by zgadzała się z datą zestawienia sporządzonego przez kierownika dla zarządu firmy.
Czytaj też: Zachodniopomorskie: Byłeś w tym kościele? Zgłoś się do sanepidu!
Wstrząsające nagranie
Sprawa wyszła na jaw w kwietniu 2018 roku, dzięki filmowi nagranemu przez pracowników fermy, na którym można było zobaczyć, w jak bestialski sposób były traktowane zwierzęta.
– Pracowałem na tej fermie półtora roku. Zostałem zwolniony, bo nie chciałem w ten sposób zabijać świń - mówił wtedy jeden z autorów nagrania. - To było coś strasznego. Nie mogłem na to patrzeć, a co dopiero samemu mordować te zwierzęta. Jednego dnia naliczyłem, że od uderzenia młotkiem, padło aż 167 świń. Koszmar.
O podejrzeniu popełnienia przestępstwa zawiadomił prokuraturę Zdzisław Kalupa, powiatowy lekarz weterynarii w Szczecinku.
– To były przerażające obrazki. I nawet jeśli te zwierzęta z różnych względów nie mogły trafić do rzeźni, to powinny były być poddane eutanazji w sposób humanitarny, a potem zutylizowane - mówił w 2018 roku Zdzisław Kalupa.