Koncert zespołu „FABRYKA” - premiera płyty „Janek. Pamiętamy! ”
Club 105, ul. Zwycięstwa 105 w Koszalinie, godz. 18.00
Zespół Fabryka opracował interpretację dwóch anonimowych utworów poetyckich poświęconych właśnie Jankowi Stawisińskiemu, oraz jednego dedykowanego górnikom zastrzelonym w trakcie pacyfikacji kopalni „Wujek”.
Wstęp bezpłatny, liczba miejsc ograniczona.
Uczestnicy koncertu otrzymają darmową płytę zespołu Fabryka – „Janek. Pamiętamy!” oraz dwie broszury wydane przez IPN
Panel dyskusyjny - Ofiary stanu wojennego
Koszalińska Biblioteka Publiczna, pl. Polonii 1, godz. 16.00
Jan Stawisiński l. 21, Bogusław Włosik l. 20, Grzegorz Przemyk l. 19, Emil Barchański l. 17, Marcin Antonowicz l. 19. Wszyscy byli młodzi, mieli marzenia, plany, byli też ofiarami reżimu komunistycznego, który w czasie stanu wojennego do walki ze społeczeństwem wysłał tysiące czołgów, wozów bojowych, samolotów, śmigłowców, użyto miliony sztuk nabojów, gazów łzawiących, petard.
Nie wahano się również użyć broni przeciwko górnikom z kopalni „Wujek”, czy pałek i pięści wobec młodych demonstrantów w całym kraju. O ich zaangażowaniu w walkę przeciwko zbrodniczej władzy, motywacjach, ale także marzeniach opowiadać będą historycy, psycholog i publicyści.
Janek Stawisiński (1960-1982) pochodził z Koszalina. Był wysoki, wysportowany. Lubił pływać, grać w siatkówkę i marzył, by zostać geologiem. W wieku 19 lat wyjechał z Koszalina do Katowic. Do pracy w kopalni „Wujek”. Chciał pomóc rodzinie. W 1979 r. zatrudnił się jako górnik w KWK „Wujek” w Katowicach.
Po wprowadzeniu stanu wojennego brał udział w proteście w kopalni, gdzie pracował. 16 grudnia 1981 r. został postrzelony w głowę przez pluton specjalny ZOMO, który pacyfikował strajk w kopalni.
Był jednym z dziewięciu bestialsko zamordowanych wówczas górników. Przez 40 dni konał w szpitalu w Katowicach - Ochojcu. Nie odzyskał przytomności, zmarł 25 stycznia 1982 r. Jego matka, Janina Stawisińska, na wieść o pacyfikacji kopalni, przyjechała do Katowic, aby odszukać syna.
Odnalazła go w szpitalu, zatrudniła się tam jako salowa, aby być przy nim, aż do śmierci. Przez 25 lat walczyła o prawdę w sprawie „Wujka”, jeżdżąc na wszystkie rozprawy dotyczące sprawców winnych tragedii.