
Tragiczny los 13-letniej Sylwii
4 kwietnia 1997 roku Sylwia wyszła z domu, żegnając się z mamą. Nigdy jednak nie dotarła do szkoły, do której zmierzała. Na swojej drodze spotkała Marka H. Mężczyzna zawlókł bezbronną dziewczynkę do lasu, gdzie dopuścił się gwałtu, a następnie zamordował ją z zimną krwią. Jak wynikało z ustaleń śledztwa, piekło dziecka trwało kilka godzin. Ostatecznie, życie Sylwii zakończył cios kamieniem. Ciało dziewczynki zostało ukryte pod gałęziami i odnalezione dopiero po czterech miesiącach przez przypadkowego grzybiarza.
Potwór zatrzymany po 11 latach
Policja nie była w stanie odnaleźć sprawcy. Śledztwo zostało umorzone. Dopiero w 2008 r. na policję wpłynął anonimowy donos, który, choć był lakoniczny, pozwolił wznowić śledztwo i skierować trop na Marka H.
34-latni Marek H. został zatrzymany dopiero 11 lat po dokonaniu zbrodni.
"W wyniku żmudnych i utrudnionych upływem czasu czynności operacyjnych policjanci wytypowali i zatrzymali zabójcę dziewczynki. W trakcie wykonywanych czynności procesowych potwierdzono wersję policyjną. Podczas przeszukania mieszkania mężczyzny zabezpieczono 6 śladów biologicznych i kurtkę, w którą ubrany był Marek H. w momencie zabójstwa"
- relacjonowała w 2008 r. koszalińska policja.
Policjanci wzięli również pod uwagę zeznania ojca Marka H. Jak informuje portal Gazeta.pl, w czasie, gdy doszło do zaginięcia Sylwii, mężczyzna miał wrócić do domu w zakrwawionych ubraniach i myjąc ręce, powtarzać: "Co ja takiego zrobiłem. Pójdę za to siedzieć!".
Mężczyzna początkowo przyznawał się do popełnienia zarzucanych mu czynów, jednak swoją rolę opisał jako współuczestnictwo. Jak twierdził, głównym sprawcą zbrodni miał być jego młodszy kuzyn Rafał B., który w 2001 r. popełnił samobójstwo.
Markowi H. przedstawiono zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
W pierwszej instancji Marek H. został skazany na 25 lat więzienia. Jednak Sąd Apelacyjny w Szczecinie, po odwołaniu złożonym przez oskarżonego, obniżył karę do 15 lat. Decyzja ta wywołała oburzenie społeczne, jednak sąd argumentował swoje stanowisko m.in. przyznaniem się Marka H. do winy na początku śledztwa i ujawnieniem okoliczności przestępstwa. Obniżając wymiar kary, sąd utrzymał w mocy wyrok pozbawienie Marka H. praw publicznych na 10 lat.
Rodzice żyli z mordercą pod jednym dachem
Rodzice mężczyzny, pani Teresa i pan Bazyli, nie mogli uwierzyć w to, co usłyszeli od policjantów. Jak relacjonowali w rozmowie z "Faktem", byli wstrząśnięci i przerażeni, że "przez tyle lat żyli pod jednym dachem z mordercą".
Po zatrzymaniu Marka H., mieszkańcy wsi gdzie mieszkał sprawca, byli w szoku. Wiedzieli, że mężczyzna lubi wypić i wszczyna awantury, ale nikt nie przypuszczał, że jest zdolny do tak bestialskiej zbrodni.
„Wiedzieliśmy, że dręczą go jakieś wyrzuty sumienia, ale nigdy nie pomyśleliśmy, że nasz syn mógł się dopuścić tak strasznej zbrodni”
– mówili rodzice Marka H. w rozmowie z "Faktem".