To, co spotkało 14-letnią Natalię oraz 60-letnią Ewę, jest dla bliskich ofiar niczym najgorsza zbrodnia. Ich zdaniem, nastolatkę i kobietę można było uratować, gdyby nie opieszałość służb. A zaczęło się w Andrychowie, 29 listopada 2023 roku. Nastoletnia Natalia w dniu tragedii powinna być w szkole w Kętach, ale nie udało jej się dotrzeć na zajęcia. Kilkanaście minut po godzinie 8:00 zadzwoniła do swojego taty z informacją, że źle się czuje i nie wie, gdzie jest. Nagle straciła orientację w terenie. Mężczyzna natychmiast rozpoczął poszukiwania córki. Poprosił o pomoc swojego kolegę oraz siostrę Natalii oraz chłopaka tej siostry. Nawoływali, przeszukiwali każdy kąt, pytali przechodniów, czy nie widzieli 14-latki. Ostatecznie na trop dziewczyny wpadł kolega ojca zaginionej. Zauważył ją leżącą w śniegu, niedaleko sklepu, przy banerze reklamowym. Wcześniej miała znajdować się na widoku, lecz żaden z klientów nie zareagował. Mężczyzna przeniósł ją przed budynek, a następnie rozpoczął reanimację. Jedna z kobiet, która akurat wyszła z zakupami, podbiegła do niego i zaoferowała swoją pomoc. Na zmianę próbowali przywrócić funkcje życiowe nastolatki.
W międzyczasie na miejsce zdarzenia wezwano pogotowie. Ratownicy zabrali 14-latkę do karetki i przetransportowali ją do szpitala. Po dotarciu do placówki dziewczynką od razu zajęli się lekarze z Wadowic, a następnie z krakowskiego Prokocimia. Niestety, stan zdrowia nastolatki był krytyczny, a jej organizm skrajnie wychłodzony. Natalia zmarła, nie udało się jej uratować.
Niecałe dwa miesiące od wydarzeń w Andrychowie, do bardzo podobnej sytuacji doszło w Krakowie, gdzie prokuratura również wszczęła śledztwo dotyczące okoliczności śmierci i akcji poszukiwawczej 60-letniej mieszkanki miasta, pani Ewy, której również nie udało się znaleźć na czas.
Po więcej kryminalnych historii zajrzyj tutaj: Pokój Zbrodni.