Kilka dni temu policjanci otrzymali zgłoszenie z jednej z krakowskich uczelni o nietypowej kradzieży, do której doszło na terenie uniwersytetu. Ze skrzynki przeciwpożarowej umieszczonej w holu ktoś ukradł dwa węże strażackie oraz prądownicę.
Policjanci przeanalizowali zebrany materiał, w szczególności zabezpieczony monitoring i rozpoczęli poszukiwania złodzieja. Szybko ustalili, że sprawca przebywa w rejonie krakowskich Rybitw, gdzie wynajmuje mieszkanie. Podczas przeszukania lokalu policjanci znaleźli dwie torby, w których znajdowały się węże strażackie wraz z pięcioma prądownicami. Mężczyzna początkowo twierdził, że otrzymał je od kolegi, jednak widząc, że policjanci nie bardzo w to wierzą, przyznał że ukradł je na terenie jednej z uczelni. Pozostałe znalezione przy nim prądownice miały pochodzić z innej kradzieży, której dokonał wcześniej na terenie Podgórza. Podczas przeszukania policjanci znaleźli także 15 sztuk kluczy, które najprawdopodobniej służyły do włamań do skrzynek hydrantowych.
Policjanci ustalili także, że w dniu w którym 37-latek dokonał włamania do uczelnianego hydrantu sprawca usiłował również włamać się do skrzynki przeciwpożarowej w jednej z instytucji przy ul. Prądnickiej. Przy pomocy jednego ze swoich kluczy otworzył hydrant, ale tu czekała go przykra niespodzianka. W środku był wąż nowego typu - dużo większy nic poprzednie - i sprawca musiał zrezygnować z kradzieży.
37-latek usłyszał zarzut kradzieży oraz usiłowania kradzieży, za co grozi do kara 5 lat pozbawienia wolności. Podejrzany przyznał, że kradł sprzęt przeciwpożarowy, bo chciał go „upłynnić” na jednym z placów targowych. Policjanci sprawdzają, czy nie było więcej przypadków tego typu kradzieży.