Śmierć 4-letniego Mareczka z Zabierzowa. Prokuratura zdecydowała w sprawie innych dzieci
Śmierć 4-letniego Mareczka z Zabierzowa (powiat krakowski) wstrząsnęła całą Polską. Chłopiec zginął tam, gdzie powinien czuć się najbezpieczniej, czyli na terenie przedszkola, do którego chodził. Utonął w studni zabezpieczonej jedynie przegnitą płytą paździerzową. Okoliczności jego śmierci są przedmiotem prokuratorskiego postępowania. Jak podaje Radio Kraków, śledczy kończą kompletowanie materiału dowodowego i chcą przyznać status pokrzywdzonego wszystkim dzieciom, które feralnego dnia przebywały na placu zabaw. Prokuratura uznała bowiem, że pozostali wychowankowie przedszkola również byli narażeni na utratę zdrowia, a nawet życia.
- Wszystkie te osoby były narażone na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Stąd też w chwili obecnej kontynuujemy przesłuchania, w szczególności przesłuchania małoletnich pokrzywdzonych. Generalnie prokurator kończy kompletowanie materiału dowodowego, który na chwilę obecną będzie podstawą do uzyskania opinii biegłego z zakresu budownictwa - powiedział Radiu Kraków Daniel Prokopowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach, która wyjaśnia okoliczności śmierci dziecka.
Jak dotąd śledczy nie przedstawili nikomu zarzutów w sprawie tragicznego wypadku w Zabierzowie. Poniżej dalsza część artykułu.
Polecany artykuł:
Pogrzeb Mareczka z Zabierzowa
Plac grozy zamiast placu zabaw
Po śmierci 4-latka małopolskie kuratorium oświaty przeprowadziło kontrolę na terenie przedszkola w Zabierzowie. Ustalenia były zatrważające. Stwierdzono, że plac zabaw był usytuowany w pobliżu stawu i położony bezpośrednio przy drodze, a teren placu był niewyrównany i wystawały z niego korzenie drzew. Kontrola kuratorium wskazała również na to, że niektóre elementy małej architektury nie posiadały certyfikatów. Zarzuty odpierał przedstawiciel przedszkola.
- Jako użytkownik tego terenu, czyli przedszkole Radosne Nutki, dopełniliśmy wszystkich obowiązków formalno-prawnych, żeby móc użytkować ten teren. Przedszkole wystąpiło dwa lata temu, dostrzegając lukę w przepisach, do nadzoru budowlanego z prośbą o określenie, jaka instytucja nadzoruje tworzenie i funkcjonowanie placów zabaw. W odpowiedzi dostaliśmy informację, że nadzór budowlany reaguje wyłącznie w sytuacjach wypadku - mówił Jerzy Śliwa, kierujący zespołem kryzysowym placówki.