Polecany artykuł:
Po godz. 17.00 służby zostały zaalarmowane, że grupa 45 turystów (wśród nich były rodziny z dziećmi) nie może zejść drogą prowadzącą z Morskiego Oka na parking. Nie mieli m.in. latarek, a o tej godzinie w zimę jest już ciemno.
Nie było jednak utrudnień na drodze, więc policjanci zdecydowali się zabrać do radiowozu tylko trzy rodziny z dziećmi. Niewykluczone, że rodzicie będą odpowiadać za narażenie dzieci na niebezpieczeństwo. Z kolei pozostałym turystom oświetlono drogę, ale musieli dojść do parkingu pieszo.
Poważne wypadki w górach
Sytuacja z turystami była niegroźna, ale w święta w Tatrach ratownicy górscy naprawdę mieli co robić. W Tatrach Słowackich, w rejonie Chaty Terrego pod Rysami na skutek poślizgnięcia zmarł polski turysta. Chwilę wcześniej w tym samym miejscu zginęła młoda turysta z Czech, a na Sławkowskim Szczycie - również na Słowacki, spadł i zmarł słowacki turysta. - W górach jest bardzo ślizko - ostrzegają ratownicy tatrzańscy. Mówi Andrzej Marasek, ratownik dyżurny Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego:
Od początku świąt po polskich stronie Tatr doszło też do kilku wypadków, w którym na szczęście nikt nie zginął. Ratownicy TOPR pomagali turystów, którzy poślizgnęli się na Kozim Wierchu, pod Wortami Chałubińskiego, na Szpiglasowej Przełęczy, Zawracie i na Liliowem. W tym ostatnim przypadku para turystów miała ogromne szczęście. Przeżyli upadek i zjazd po twardym śniegu ok. 500 metrów.