Płomienny romans skończył się tragedią. Mariusz zastrzelił kochanka żony. "Nie był urodzonym mordercą"

Morderstwo z zazdrości. Mąż wykrył romans żony z Portugalczykiem 

Był słoneczny poranek, gdy 44–letni inżynier odkrył romans żony. Anna była całym światem dla Mariusza, podobnie jak ich dwóch dorastających synów. To dla nich zbudował okazałą wille na północy Krakowa. Jak odkrył zdradę? Inżynier podejrzewał, że żona nie jest mu wierna i był przekonany, że związała się z kolegą z pracy. By zdobyć dowody zdrady, zainstalował 16 kamer we wspólnym domu, a nadajnik GPS umieścił w kole zapasowym auta żony. Do jej telefonu wgrał program szpiegujący, dzięki któremu przechwytywał wiadomości tekstowe.

27 lutego 2012 roku Mariusz F. przechwycił sms-a, którego Pedro napisał do Anny, informując ją, że już wrócił zza granicy. Zdradzany mąż szybko odkrył, że to właśnie nadawca tej wiadomości, przystojny Portugalczyk, wiceprezes znanej firmy deweloperskiej, zawrócił w głowie jego żonie. Jak okazało się w toku śledztwa, Pedro F. poznał Annę w samolocie. Banalna rozmowa szybko przerodziła się w namiętny romans.

Mariusz F. postanowił rozmówić się z kochankiem żony. Panowie umówili się na stacji benzynowej przy rondzie Matecznego. Wybiła godzina 13.30. Mariusz zaparkował przy terenówce, w której siedział jego rywal i wsiadł do jego samochodu. Pedro F. miał powiedzieć zdradzanemu mężowi, że nie zamierza rezygnować ze spotkań z jego żoną. Nie wiedział, że wychodząc na spotkanie z nim Mariusz F.  zabrał kolekcjonerski pistolet, replikę colta sheriffa, jakiej używano na Dzikim Zachodzie. Jak potem tłumaczył  przed sądem, pierwszy strzał oddał ze strachu. Myślał, że Pedro sięga po broń. Potem padły kolejne, w sumie 5 strzałów. Za każdym Mariusz F. przeładowywał broń.  Potem przeciągnął ciało na fotel pasażera, sam usiadł za kierownicą i ruszył w stronę Mydlnik. Tam spalił samochód i znajdujące się w niej zwłoki. Broń wyrzucił do Wisły i powiadomił żonę o zabójstwie. Małżonkowie rozmawiali całą noc o tym, co się stało, a rano Mariusz F. poinformował policję o zbrodni.

Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo.

PRZECZYTAJ: Szaflary: 11-letni Karol uciekł od rodziców adopcyjnych: "Byłem bity". Jego młodsze siostry wciąż tam są

Tłumaczyła, że kochanek uwiódł ją sprawnością seksualną. Przepisał na nią majątek

Za zabójstwo sąd wymierzył Mariuszowi F.  karę 15 lat więzienia. Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok w mocy, choć pełnomocnik rodziny zabitego domagał się podniesienia kary do 25 lat pozbawienia wolności. Zdaniem sądu w sferze motywacyjnej do przestępstwa pchnęły Mariusza F. zdrada żony, urażona męska duma, a także strach przed destabilizacją sytuacji rodzinnej. Sąd zauważył, że oskarżony nie jest „urodzonym zabójcą”, a zarzucanej mu zbrodni dopuścił się w warunkach konfrontacji ze spiętrzeniem problemów życiowych, które go przerosły.

Anna F. nie znienawidziła męża za to, że zabił jej kochanka. Wręcz przeciwnie. W trakcie trwania procesu, który z chęcią śledziła opinia publiczna, kochliwa żona zasypywała siedzącego w więzieniu Mariusza F. listami, w których zapewniała go o swej gorącej miłości. Romans tłumaczyła jedynie... okazałą męskością i wręcz niesamowitą sprawnością seksualną kochanka z południa Europy. Obiecywała mężowi, że będzie na niego czekać... Mariusz F. uwierzył i przekazał jej pełnomocnictwa do zarządzania ich wspólnym majątkiem. Wtedy ona przepisała ich wspólny dom na siebie, po czym złożyła sprawę o rozwód bez orzekania o winie.