Tragiczna historia Andrzeja Zauchy. Płomienny romans z młodszą aktorką
Andrzej Zaucha miał zaledwie 42 lata, gdy stracił życie w tragicznych okolicznościach. Był u szczytu kariery. Dwa lata wcześniej pochował ukochaną żonę Elżbietę, która zmarła nagle wskutek choroby. 39–latka skarżyła się na bóle głowy. Lekarze wykryli u niej tętniaka mózgu. Odeszła wskutek udaru, osierocając jedyną córkę. Dziewczynka miała wówczas 15 lat. Andrzej Zaucha bardzo przeżył śmierć żony. Nigdy nie ukrywał, że była jego jedyną miłością życia, brakującą połówką. Po śmierci Elżbiety, piosenkarz otrzymał rolę w spektaklu "Pan Twardowski" w Teatrze Stu. Jak wspominają przyjaciele artysty, ta rola była specjalnie pisana pod walory wokalne Zauchy. Tak się złożyło, że w przedstawieniu rolę dostała także Zuzanna - młoda, początkująca aktorka. Właściwie liczyła na główną rolę kobiecą, ale reżyser zdecydował inaczej. Epizodyczna rola pozwoliła jednak kobiecie zbliżyć się do sławnego piosenkarza, wtedy już wdowca. Wybuchł gorący romans, który według relacji przyjaciół Andrzeja Zauchy, był dla niego próbą zapomnienia o osobistej tragedii, jaka go niedawno spotkała. Czym kierowała się Zuzanna wchodząc w intymną relację ze starszym o 16 lat piosenkarzem? Nie wiadomo. Zwłaszcza, że... sama miała męża. Był nim poznany jeszcze w trakcie jej studiów francuski reżyser o imieniu Yves. Początkowo mężczyzna był nieświadomy romansu żony. Do czasu, aż nakrył Zuzannę i Andrzeja Zauchę na gorącym uczynku. Francuz wyjechał za granicę, by zarobić na remont mieszkania. Wrócił jednak wcześniej, nie powiadamiając o tym Zuzanny. Nie mógł dostać się do mieszkania, nikt mu nie otwierał, choć drzwi były zamknięte od środka. Bojąc się, że żonie mogło stać się coś złego, wyważył drzwi. W sypialni zastał zapinającego w pośpiechu rozporek Andrzeja Zauchę i roznegliżowaną Zuzannę. To właśnie wtedy powiedział do piosenkarza: - Będę musiał cię zabić!
Jak zginął Andrzej Zaucha?
Piosenkarz nie potraktował groźby poważnie, a Zuzanna nie zakończyła płomiennego romansu, choć zarzekała się przed mężem, że jest mu wierna. Francuz nie tylko nie uwierzył wiarołomnej kobiecie, ale zaczął starania, by zdobyć broń. W końcu mu się to udało. Przywiózł ją w bagażniku swojego samochodu zza granicy. 10 października 1991 roku zaczaił się na parkingu, w miejscu gdzie dziś znajduje się Hotel Sheraton w Krakowie, nieopodal żółtego mercedesa Zauchy. Przypuszczał też, że artysta będzie wychodził z Teatru Stu, po spektaklu "Pan Twardowski". Wiedział, że najprawdopodobniej będzie mu towarzyszyła Zuzanna. Faktycznie, gdy Zaucha w towarzystwie Zuzanny wsiadał do samochodu, Yves podszedł i oddał cztery strzały w jego kierunku. Później, choć piosenkarz był już martwy, wystrzelił jeszcze pięć kul. Jedna z nich trafiła przez przypadek w Zuzannę. Francuz oddał się w ręce policji i przyznał do zabójstwa. O tym, że zastrzelił także swoją żonę dowiedział się dopiero podczas przesłuchania. To zdarzenie było szokiem dla krakowian i przyjaciół piosenkarza. Obaj panowie należeli bowiem do artystycznej elity Krakowa. Obracali się w jednym towarzystwie, a nawet dobrze się znali. Proces zabójcy Andrzeja Zauchy ruszył w kwietniu 1992 roku. Francuz przyznał się do nielegalnego posiadania broni i zabójstwa z premedytacją. Zaprzeczył natomiast, że chciał zabić żonę. Nie wnioskował o łagodny wymiar kary. Został skazany na 15 lat więzienia. Andrzej Zaucha został pochowany wraz z ukochaną, zmarłą dwa lata wcześniej żoną, na Cmentarzu Batowickim w Krakowie. Zuzanna spoczęła zaś w Nowym Sączu, skąd pochodziła. Morderca Zauchy odsiedział całą karę. Opuścił więzienie w 2006 roku, zmienił nazwisko i pozostał w Polsce.