Antycovidowcy sprzeciwiają się aktualnej polityce mającej na celu walkę z koronawirusem. Część osób, które zgromadziły się w centrum Krakowa niosła ze sobą biało-czerwone flagi i transparenty krytykujące rząd oraz obostrzenia. Zdecydowana większość przeciwników "plandemii" nie miała maseczek, które od soboty (10.10) są obowiązkowe w całym kraju.
Na wiecu dał o sobie znać m.in. Stanisław Żółtek, niedawny kandydat na prezydenta RP. Byli też antycovidowi aktywiści, którzy przekonywali, że maseczki nikogo nie chronią, a ich noszenie jest - mówiąc delikatnie "błędem". Jak przekonuje małopolska policja, osoby uczestniczące w zgromadzeniach w Krakowie oraz Nowym Sączu, nie miały maseczek i nie zachowywały odpowiednich odległości od siebie.
- Policjanci po zakończeniu zgromadzeń legitymowali sprawców tych naruszeń. W Krakowie nałożono 46 mandatów, a wobec 23 osób zostanie skierowany wniosek o ukaranie do sądu. W Nowym Sączu, w związku naruszeniem obowiązujących przepisów, przedstawiciel urzędu miasta rozwiązał zgromadzenie, natomiast policjanci wobec osób nieprzestrzegających obostrzeń w trakcie zgromadzenia skierują 35 wniosków o ukaranie do sądu - poinformował mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Przypomnijmy, że od soboty obowiązek zasłaniania nosa i ust wprowadzony został w całym kraju. Z noszenia maseczek zwolnione są jedynie te osoby, które dysponują specjalnym zaświadczeniem lekarskim. Za łamanie przepisów grozi mandat do 500 złotych, a w przypadku odmowy jego przyjęcia kierowany jest wniosek o ukaranie do sądu. Policja może też skierować sprawę do sanepidu, a wysokość kary wzrasta wtedy do 30 tysięcy złotych.