To skandal, że on chodzi wolno! - mówią zdenerwowani rodzice, którzy przyprowadzają swoje dzieci do szkoły podstawowej przy ul. Brzozowej w centrum uzdrowiska. To właśnie dwie uczennice z tej szkoły padły ofiarami ataku młodego mężczyzny. Obie napaści miały miejsce o tej samej godzinie, niemalże w tym samym miejscu. W listopadzie na wybrukowanej ścieżce, na wysokości stadionu miejskiego, w okolicy pustostanu została zaatakowana 12–letnia dziewczynka z Ukrainy, uczennica szkoły podstawowej przy ul. Brzozowej. Miejsce napaści jest oddalone nie więcej niż 200 metrów od placówki. Budynek widać ze ścieżki. Dziecko zostało napadnięte przed godziną 8 rano, gdy szło na lekcje. Na szczęście nic groźnego się nie stało.
- On na nią czekał na tej ścieżce i jak przechodziła to ją zaatakował. Ta dziewczynka wróciła już do szkoły choć trauma pozostała. Teraz jest tym większa, że została napadnięta jej koleżanka, w praktycznie tym samym miejscu, o tej samej godzinie, przed rozpoczęciem lekcji - powiedziała w rozmowie z Super Expressem pracownica szkoły.
- Jesteśmy oburzeni decyzją sądu w sprawie wypuszczenia za kaucją człowieka podejrzanego o napaść na naszą uczennicę. Napisałam w tej sprawie pismo do rzecznika praw dziecka. Poprosiłam także burmistrza o dodatkowe patrole piesze w okolicy, gdzie doszło do napadu, okolicy naszej szkoły. I faktycznie są - powiedziała dyrektorka szkoły podstawowej, której uczennicami są obie napadnięte dziewczynki.
20-latek był widziany w okolicy
Do drugiego ataku na dziecko doszło 12 lutego, także w pobliżu tego samego pustostanu. - To nie było tak, że oni zderzyli się barkami, on na nią czekał i zaatakował. Tak samo jak na pierwszą uczennicę. Ja go później widziałam w tej okolicy, to było po tym jak wyszedł za kaucją - powiedziała nam pracownica szkoły. Nie ukrywa, że zarówno rodzice jak i dzieci boją się, a ich poczucia bezpieczeństwa na pewno nie poprawia fakt, że w każdej chwili mogą spotkać tego człowieka.
Dopiero na 3 marca Sąd Okręgowy wyznaczył termin posiedzenia, na którym zostanie rozpatrzone zażalenie prokuratury brak aresztu tymczasowego dla 20-latka podejrzanego o próbę zgwałcenia 13-latki. To oznacza, że jeszcze co najmniej przez 12 dni rodzice dzieci będą drżeli ze strachu o swoje pociechy, a jego ofiara będzie go mogła spotkać.