Polscy turyści zaatakowani na Dominikanie. Dramatyczny apel o pomoc
Podczas wakacji na Dominikanie parę turystów z Krakowa: pana Łukasza oraz jego narzeczoną Annę spotkała mrożąca krew w żyłach sytuacja. Zostali oni napadnięci przez uzbrojonego mężczyznę, który miał oddać do nich strzał z broni palnej oraz zranić pana Łukasza maczetą w nogę. Zaatakowany mężczyzna umieścił w mediach społecznościowych nagranie wideo z opisem niebezpiecznego zdarzenia. Według jego relacji, turystom z Krakowa groziło śmiertelne niebezpieczeństwo, a jego narzeczona mogła zostać zgwałcona. Para wystosowała błagalny apel o pomoc w opuszczeniu Dominikany. Dodatkowo - ich zdaniem - reakcja na niebezpieczny incydent była niewystarczająca, zarówno ze strony miejscowej policji, jak i polskich służb dyplomatycznych. - Podczas ucieczki dzwoniliśmy na policję, ale nikt się nie zjawił. W hotelu nikt nie chce pomóc w opuszczeniu kraju. Ambasada Polska nie odbiera telefonu, druga zaś twierdzi, że to nie jest jej region i mamy napisać maila. Chcemy jak najszybciej opuścić ten kraj, bo nie czujemy się tu bezpieczni - opowiada w nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych pan Łukasz. Nagranie zostało już usunięte z Facebooka.
PRZECZYTAJ: Brzeszcze. 66-latek umierał na chodniku. Uratował go urzędnik
Nieco inną wersję zdarzeń przedstawia organizator pobytu turystów z Krakowa na Dominikanie. Przedstawiciele biura podróży nie zaprzeczają, że para została zaatakowana, jednak zapewniają, że pan Łukasz i jego narzeczona otrzymali pomoc, w którą była zaangażowana "połowa zespołu" touroperatora. Biuro podróży podkreśliło równocześnie, że do ataku na turystów doszło podczas prywatnego wyjścia z hotelu, a polskie służby dyplomatycznie wielokrotnie udzielały pomocy turystom przebywającym na Dominikanie i do tej pory nie było problemów z uzyskaniem takiego wsparcia. W poście umieszczonym na profilu FB Rico Travel poinformowano również, że zaatakowany maczetą pan Łukasz doznał wyłącznie niegroźnego urazu stopy. Poniżej pełna treść oświadczenia biura podróży.
ZOBACZ: Weekendowy wypad radnych do czterogwiazdkowego hotelu! Zobacz, jak pracowali nad budżetem [ZDJĘCIA]
W mediach społecznościowych pojawiło się oświadczenie turysty, który został w dniu wczorajszym napadnięty na plaży w Dominikanie. Również już o tym pojawił się artykuł na stronie internetowej Interii i Onetu. Chcemy na wstępie napisać, iż taka sytucja napewno jest bardzo stresująca dla młodej osoby w obcym kraju na wakacjach i staramy się zawsze wykazać empatią. Jednakże czujemy się zobligowani do przedstawienia tej sytuacji naszymi oczami, gdyż byliśmy pośrednio jej uczestnikami. Pan Łukasz (nie ma powodu tutaj pisać anonimowo, gdyż w social mediach zainteresowany przedstawia się z imienia i nazwiska oraz prosi o udostępnianie posta) w naszym odczuciu z powodu stresu spowodowej tą sytuacją, nie do końca przedstawił całą sytuację oraz założyl nie do końca prawdziwe twierdzenia. Zacznijmy od tego, że w swoim wystapieniu cały czas podkreśla, że nikt w ogóle nie udzielił mu żadnej pomocy. Nikt w ogóle nie interesowal się jego sytuacją. Zapomniał pisząc tekst czytany z kartki, że połowa naszego zespołu była z nim w kontakcie telefonicznym. Michał nawet zatrzymal swoją wycieczkę i mając tragiczny zasięg na trasie poinformowal resztę ekipy, aby skontaktowali się z nr tel., z którego dzwonił Pan Łukasz. Pomimo tego, iż my nie jesteśmy w żaden sposob zobligowani w takiej sytuacji do pomocy, gdyż nie było to podczas naszej wycieczki, a podczas prywatnego wyjścia z hotelu. Z powagi sytuacji i przerażenia w głosie podczas rozmowy założyliśmy, iż opisywana sytuacja jest prawdą. Pomogliśmy zamowić policję. Gdy już sytuacja była opanowana, wielokrotnie w rozmowie telefonicznej dziękował jednemu z nas za pomoc telefoniczną. Jednak w nagranym oświadczeniu możemy odnieść wrażenie, że wszyscy pozostawili zainteresowanych bez pomocy. Zarzut, że policjanci nie mówili po angielsku. Jesteśmy w kraju, gdzie język urzędowy to hiszpański. Nie wszyscy znają tu język angielski, a wręcz jest mało jest takich osób. Nie mamy pewności czy w Polsce wszyscy funkcjonariusze policji mówią w języku angielskim. Nadmieniamy, iż język hiszpański jest jednym z najważniejszych języków świata, stąd to też nie jest odpowiednik sytuacji, że się jest w egzotycznym kraju z bardzo mało popularnym językiem i innym alfabetem. Dodatkowo w dobie internetu, który również jest darmowy w tym hotelu, jest opcja używania wielu łatwych w obsłudze stron www czy aplikacji do tłumaczeń. Pan Lukasz podczas rozmowy telefonicznej stwierdził, że strzelają do niego oraz został powążnie raniony maczetą i ucieka. Finalnie okazało się, że zostal delikatnie raniony w piętę. Cała sytuacja była z dala od hotelu, na dzikim odcinku niechronionej plaży. Dla dominikańskich władz od wielu lat turystyka jest priorytetem i zapewnienie bezpieczeństwa dla wszystkich przyjeżdzajacych. Jednak nikt nie jest w stanie zabezpieczyc każdego kilometra kraju, szczególnie na dzikiej plaży, gdzie obok znajduje się opuszczony od wielu lat hotel. Brak pomocy polskich służb konsularnych. Nasze doświadczenia są zgoła inne. Konsul Honorowy RP w Puerto Plata wielokrotnie bezinteresownie pomagał nie tylko nam, ale również innym rodakom. Ambasada Polski w Panamie z naszego doświadczenia jest również bardzo kompetentna. Pracownicy obu instytucji, to osoby, które znają bardzo dobrze od lat realia latynoamerykańskie. Dlatego wydaje nam się, iż przedstawienie sytuacji tylko z jednej strony, jest dość krzywdzące. Przypominamy po raz kolejny, że jest to kraj Ameryki Łacińskiej ze stosunkowo łatwym dostępem do broni. Nie jest to na szczęście kraj, gdzie przestępczość jest taka jak w wielu innych krajach regionu, jednak podróżując samemu miejcie to na względzie, pomimo iż zdecydowana większosc Dominikańczyków to bardzo sympatyczni, uśmiechnięci, szczerzy i pomocni ludzie. Insynuacje, że napastnik jest osobą powiązana z lokalną policją lub członkiem jakiejś grupy przestępczej są mocno wątpliwe. Nie rozumiemy też twierdzenia, iż nikt nie chce pomoc w opuszczeniu kraju. Nie jesteśmy organem roztrzygającym, ale nie jesteśmy pewni czy taki incydent jest powodem do bezkosztowej zmiany rezerwacji i lotu. Wydaje nam się, iż jest wiele lotów do Europy, które można samemu online wykupić i wrócić wcześniej bez problemu do kraju. Jeszcze raz podkreślamy, że post ma na celu deprecjonowanie sytuacji, ani osoby. Zdajemy sobię sprawę ze stresu, jednak chcemy pokazać trochę inne światlo. Wierzymy, że osoby które przeczytają ten post też podejdą do tego zdroworozsądkowo i “na chłodno” przeanalizują powyższe. Oczywiście w takiej sytuacji zwróciliśmy środki zainteresowanemu za wycieczkę, którą miał odbyć w dniu dzisiejszym z nami. Rozumiemy, iż nie chciał jechać w takim stanie psychicznym. Reasumując zdajemy sobię sprawę w jakim stresie mogli być turyści, jednakże naszym zdaniem tego typu napady mogą się zdarzyć w wielu krajach i caly ten zabieg medialny z pominięciem niektórych sytuacji jest trochę tragizowaniem i wyolbrzymianiem. Mieszkając tu tyle lat stwierdzamy, że ta sytuacja nie powinna dla innych turystów być sygnałem do paniki, a po prostu informacją by zachowywać podstawowe zasady bezpieczeństwa. Wyjście młodej pary pieszo, daleko od strefy turystycznej, na dziką część plaży, gdzie następnie jest gęsta roślinność i opuszczony od lat hotel, nie do końca spełnia te założenia. Wierzymy, że taki post zamknie temat, a Turyści spokojnie wrócą do domu i z czasem zapomną o tej przykrej sytuacji. Dodatkowo jest to ukłon do mediów, które dla clickbajtu szukają sensacji dla chwytliwego reportażu/artykuł.
Z informacji rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych Łukasza Jasiny wynika, że polscy turyści dotarli bezpiecznie na lotnisko w Dominikanie i mogli wrócić do kraju. Równocześnie przedstawiciele polskich służb dyplomatycznych apelują do turystów o ostrożność podczas wycieczek poza obszar chronionych ośrodków wypoczynkowych.