Wykładowcy udają studentów. Ale wstyd! Wszystko się wydało przez wpadkę profesora
W mediach społecznościowych aż wrze, bo studenci odkryli, że wykładowcy niektórych uczelni udają ich kolegów, by sprawdzać, czy na egzaminach zdalnych dochodzi do ściągania. Akademia Leona Koźmińskiego w Warszawie czy Akademia Wychowania Fizycznego w Krakowie to zaledwie dwie z kilku uczelni, które miały zostać przyłapane na dziwacznym procederze. "Hej Adam! Jestem studentką z roku wyżej. Rok temu uwaliłam egzamin z Akiso i będę pisać z wami egzamin. Mógłbyś mnie dodać do grupy na messengerze albo discordzie gdzie uczycie się do akiso? Z wyrazami szacunku Marcin..." - napisał jeden z wykładowców, prawdopodobnie z automatu podpisując się prawdziwym imieniem i nazwiskiem, choć udawał dziewczynę-studentkę. Później studenci zdemaskowali też innych profesorów!
Wykładowcy udają studentów. "Znam superanckie metody na ściąganie"
Wykładowców zdradził też zbyt młodzieżowy język, którego - paradoksalnie - nikt już nie używa. Tak wpadł jeden z wykładowców AWF-u w Krakowie. "Hej, jestem z 2 roku WF, mam odpowiedzi do egzaminu, mogę podać, może byś mnie dodała do waszej grupy? Chętnie pomogę. Zamierzacie ściągać na teamsach? Znamy superanckie sposoby na to, mogę pomóc, będzie fajnie", zachęcał jedną z dziewczyn. Gdy ta odpisała mu: "Kłaniam się, panie profesorze", wpadł w panikę. "Jaki profesorze, no coś ty laska, ja z 2 roku jestem ledwo zdaje, bo ściągam na timsach właśnie", odpisał. To samo dzieje się w Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie. "Cześć Laura. Jestem z roku wyżej, mam dla ciebie mnóstwo zdjęć kolokwiów z 3 roku. Lecz potrzebuję twojej pomocy, byś dodała mnie do grupy waszego roku na facebooku. Pomożesz?", pyta kolejny zamaskowany wykładowca. Studenci szybko wyłapali proceder i ostrzegają się na grupach, by nie przyjmować do nich podejrzanych osób. Żadna z uczelni nie ustosunkowała się jeszcze do zarzutów.
Wykładowcy udają studentów. AWF w Krakowie: "Nic nam o tym nie wiadomo"
Skontaktowaliśmy się z AWF-em w Krakowie, by zapytać o tę sytuację. Kierownik biura rektora, Ryszard Marszałek, jest zaskoczony. "Nic nam o tym nie wiadomo, takie informacje do nas nie dotarły. Jeszcze dzisiaj rozmawiałem z jednym z nauczycieli akademickich, który jest w okresie sesji i bardzo chwalił współpracę ze studentami oraz przebieg egzaminów na platformie Teams", mówi w rozmowie z "Super Expressem". Gdy pytamy o to, czy wykładowcy mogliby wykorzystywać media społecznościowe do namierzania ściągających studentów, Marszałek odpowiada, że żadne zgłoszenie do niego w tej sprawie nie dotarło.