- Ci ludzie nie byli ze świata futbolu. Oni przynależeli do innego świata. Ich interesowały tylko pieniądze. Oni należeli do kryminalnego świata bardziej niż do sportowego – wyznał bez ogródek Mitrović.
Zobacz także: QUIZ. 10 najdziwniejszych fetyszy! Czy wiesz, co podnieca ludzi? Możesz mocno się zaskoczyć
- Przeczuwaliśmy, że coś jest nie tak. Teraz przypominam sobie, jak graliśmy ostatni mecz sezonu przeciwko Górnikowi. Gdybyśmy wygrali, to awansowalibyśmy do europejskich pucharów. Jeszcze przed meczem jacyś ludzie pojawili się w szatni. Pytaliśmy przy tej okazji, co się dzieje z naszymi wypłatami, których nie dostawaliśmy od kilku miesięcy. Dowiedzieliśmy się tylko, że jak wygramy, to wtedy natychmiast pieniądze dla nas się znajdą. To był naprawdę szalony czas – powiedział 34-latek.
Czytaj także: Największy stok na Podhalu kończy działalność! To efekt decyzji rządu. PiS przejmie firmy?
Serb ujawnił, w jakich warunkach musiała wówczas funkcjonować drużyna: - Byłem w Wiśle pół roku i przez ten czas prawie w ogóle nie dostawałem pensji. Wiele rzeczy było dziwnych. To był trudny czas. Ja akurat miałem za sobą udaną karierę zanim trafiłem do Krakowa i nie miałem z tego powodu poważnych finansowych problemów. Ale było wtedy w drużynie wielu młodych piłkarzy, którzy nie mieli tego komfortu i trzeba było im pomagać.
Czytaj także: Stok narciarski pod Krakowem otwarty od soboty. Bunt przedsiębiorców narasta!
Dla Mitrovicia czas spędzony w Krakowie był trudny również pod względem sportowym. Do Wisły trafił za sprawą trenera Joana Carrillo i po pół roku wraz z nim opuścił klub po tym, jak krakowski klub skończył sezon na 6. miejscu. Mitrović był mocno krytykowany przez kibiców za sposób gry, a trenerowi Carrillo wypominano, że konsekwentnie na niego stawiał.