Polecany artykuł:
Fatalny wypadek w rajdach samochodowych w 2011 roku przekreślił karierę Roberta Kubicy w F1. Polak przeszedł 18 operacji i do dzisiaj zmaga się ze skutkami tamtych wydarzeń. Mimo to Kubica po wielu latach rehabilitacji najpierw powrócił do sportu, a teraz powrócił do Formuły 1. To na pewno jest historia na filmowy scenariusz!
Kubica szansę powrotu dostał od zespołu Williamsa, czyli zdecydowanie najsłabszej ekipy w 10-zespołowej stawce. Brytyjski zespół był najgorszy w sezonie 2018 (jego zawodnicy zdobyli ledwie 7 punktów - przyp. red) i wiele na to wskazuje, że w tym roku może być podobnie. Ogromne problemy w przedsezonowych testach sprawiły, że Williams traktował wyścig o Grand Prix Australii bardziej testowo niż sportowo.
Zobacz >>> Kalendarz wyścigów Formuły 1 w sezonie 2019
Zresztą sesje treningowe i kwalifikacje na torze w Melbourne brutalnie pokazały w jakim miejscu jest ekipa z Grove, a co za tym idzie Kubica. Zarówno Polak, jak i jego partner z zespołu - George Russell plasowali się na dwóch ostatnich miejscach, co nie zwiastowało tym bardziej walki o najwyższe lokaty podczas niedzielnego wyścigu.
Kubica w kwalifikacjach zajął ostatnie, 20 miejsce i od początku niedzielnego wyścigu jechał jako ostatni. Zresztą nie wynik był najważniejszy, a sprawdzenie bolidu w warunkach wyścigowych i zbieranie danych potrzebnych do tego, tak aby rozwinąć samochód w dalszej części sezonu. Mimo to nie obyło się bez kłopotów. Już po starcie doszło do kontaktu między Kubicą, a Pierre'm Gassly, w wyniku którego Polak stracił przednie skrzydło w swoim bolidzie. - To był trudny wyścig. Najlepszą rzeczą był start do wyścigu. Szkoda tego, że Gasly zgarnął mi przednie skrzydło. Te, które założyliśmy nie było w najlepszym stanie. W dodatku miałem uszkodzoną podłogę. Rytm był jaki był, ale jechałem uszkodzonym autem - powiedział na gorąco Kubica w rozmowie z Eleven Sports.
Stosunkowo szybko z wyścigu wycofać musieli się Carlos Sainz, Daniel Ricciardo i Roman Grosjean, co pozwoliło Kubicy przesunąć się na 17 lokatę. Russell był tuż przed nim, a obaj kierowcy Williamsa ze sporymi stratami dojechali do mety. Polak został zdublowany przez rywali trzykrotnie, a Brytyjczyk dwukrotnie. - Trzeba wyciągnąć lekcje, wnioski i pracować dalej. Mam dużo przemyśleń, ale będę wracać do domu zadowolony - dodał w wywiadzie Polak.
Niemalże od samego początku wyścigu prowadził Valtteri Bottas, który tuż po starcie wyprzedził swojego kolegę z zespołu, mistrza świata Lewisa Hamiltona. To na pewno spora niespodzianka, patrząc na to że Hamilton marzy o szóstym tytule najlepszego kierowcy F1. Brytyjczyk musiał zadowolić się drugą pozycją, a podium uzupełnił Max Verstappen z Red Bulla. To także niespodzianka! Holender w pokonanym polu zostawił dwójkę kierowców Ferrari - Sebastiana Vettela i Charlesa Leclerca.
Tegoroczny sezon Formuły 1 składa się z 21 wyścigów. Kolejny - o GP Bahrajnu odbędzie się już za 2 tygodnie. Liczymy, że wtedy Kubica będzie miał bardziej konkurencyjny bolid! Więcej o tegorocznym sezonie Formuły 1 pisaliśmy TUTAJ.