W zeszłym tygodniu na Dworcu Głównym w Krakowie służby interweniowały z powodu informacji dotyczącej niebezpiecznego pakunku. Podróżni słyszeli emitowany z głośników komunikat o konieczności natychmiastowego opuszczenia obiektu. Okazało się jednak, że żadne realne zagrożenie nie istniało. Informacja o niebezpiecznym pakunku była fałszywa. Do podobnych zdarzeń doszło również innych miastach w Polsce: Lublinie, Gdyni, Wrocławiu, Białymstoku i Warszawie. Na trop sprawcy wpadł podkom. Szymon Kłosowski z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
- Odebrał on telefon od nieznanego mu mężczyzny. Rozmówca nie określił, z jakim problemem czy informacją dzwoni. Dyżurny zauważył jednak, że numer telefonu, z którego się kontaktuje, jest tym samym numerem, z którego wpłynęła informacja o podłożonej bombie. Doświadczony funkcjonariusz od razu zorientował się, że rozmawia ze sprawcą ogromnego zamieszania w okolicach Dworca PKP Wrocław Główny. Mundurowy z dolnośląskiej komendy wojewódzkiej tak poprowadził rozmowę z mężczyznę, że w tym czasie zlokalizowano jego miejsce pobytu na terenie miasta. Dzięki temu „żartowniś” został bardzo szybko zatrzymany i doprowadzony przed oblicze wymiaru sprawiedliwości - relacjonują mundurowi.
W tej sprawie zatrzymany został 31-letni mieszkaniec województwa podkarpackiego.
Żart może mieć bardzo poważne konsekwencje prawne dla jego sprawcy. Zatrzymanemu mężczyźnie grozi kara do 15 lat pozbawienia wolności. Sąd wyraził zgodę na zastosowanie wobec niego trzymiesięcznego aresztu.
- Należy podkreślić, jak skrajnie nieodpowiedzialne i niebezpieczne jest robienie takiego typu „żartów”, które bezsensownie angażują funkcjonariuszy służb mogących w tym samym czasie ratować czyjeś życie bądź udzielać pomocy potrzebującym. Nie mówiąc już o tym, jak wielkie koszty generuje takie nieodpowiedzialne zachowanie - podkreśla policja.
Dwie dziewice konsekrowane na Wawelu. Od biskupa dostały obrączki