Pijany 53-latek chciał pójść na skróty. Wylądował w lodowatej rzece
Reakcja przypadkowego przechodnia zapobiegła tragedii w Boże Narodzenie. Mieszkaniec województwa śląskiego, spacerując w sobotę (25 grudnia) ze swoim psem nad brzegiem rzeki Soła, oddzielającej w tym miejscu Małopolskę od Śląska, zauważył w zaroślach nieprzytomnego mężczyznę i wezwał na pomoc służby ratunkowe. Najbliżej wskazanego miejsca byli policjanci z komisariatu w Kętach (powiat oświęcimski). To oni zaopiekowali się poszkodowanym do czasu przyjazdu karetki pogotowia ratunkowego. Okazało się, że mężczyzna chciał pójść na skróty i w tym celu próbował pokonać rzekę pieszo, jednak w pewnym momencie poślizgnął się i wylądował w lodowatym nurcie. Ostatkiem sił zdołał jeszcze wyjść na brzeg, gdzie zemdlał.
PRZECZYTAJ: Różowa kurtka zbawiła turystkę! Totalnie nieprzygotowana ruszyła podbijać Tatry
Skrajnie wychłodzony mężczyzna został przetransportowany karetką do szpitala. Mundurowi ustalili jego tożsamość - to 53-letni mieszkaniec powiatu bielskiego w województwie śląskim. Niestety do wypadku przyczynił się alkohol, w momencie przybycia służb poszkodowany był nietrzeźwy. Uratowanie życia zawdzięcza on panu Januszowi z Kobiernic, który dostrzegł nieprzytomnego mężczyznę na brzegu i błyskawicznie zareagował w momencie, gdy niemal każda sekunda zwłoki mogła doprowadzić do śmierci 53-latka z wychłodzenia.
ZOBACZ: Wezwał policję do rzekomo chorej matki. Kuriozalne tłumaczenia 36-latka