Pani Beata przed swoim domem

i

Autor: Ewa Sas, Radio Eska Pani Beata przed swoim domem

Chciała wymienić piec, straciła dom - jest śledztwo w sprawie narażenia na utratę życia. Mamy komentarz firmy instalacyjnej

2018-06-28 19:52

Po publikacji naszego artykułu o historii pani Beaty, zwrócił się do nas prezes firmy, która wykonywała instalację pieca w domu kobiety. Jednocześnie prokuratura poinformowała nas, że trwa śledztwo w sprawie narażenia na utratę życia lub zdrowia.

Pan Marek Firek podkreśla, że wbrew słowom radnej Maliszewskiej, piec który został zainstalowany w domu pani Beaty, jest jednym z najpopularniejszych w Polsce. Dodał także, że jego firma funkcjonuje od niemal 30 lat i tylko w zeszłym roku wykonała instalację kilkuset kotłowni na terenie Krakowa. Prezes firmy nie zgadza się też z twierdzeniem, jakoby z ekspertyzy Nadzoru Budowlanego wynikało, że za błędy konstrukcyjne odpowiada instalator pieca, a nie budowniczowie domu. Poniżej publikujemy w całości oświadczenie firmy, która wykonywała instalację pieca:

"W związku ze skargą Pani Beaty, której w roku 2016 realizowaliśmy w ramach programu PONE modernizację systemu grzewczego chciałbym wyjaśnić zaistniałą sytuacje.

System grzewczy został zainstalowany zgodnie z wiedzą techniczną i przepisami system został uruchomiony i działał zgodnie z wymogami.

Pani Beata kilka tygodni temu zwróciła się do naszej firmy z reklamacją dotyczącą rozszczelnienia instalacji gazowej oraz z informacją iż pracownicy gazowni zdemontowali licznik gazu do czasu naprawy. Nasi pracownicy którzy przybyli na miejsce stwierdzili, iż licznik znajduje się na swoim miejscu a na kolejne prośby i sugestie, że czuć gaz i zagraża to życiu ( mimo prób z użyciem czułych detektorów) wymieniliśmy część instalacji gazowej w ramach gwarancji.

Po kilku dniach odebrałem telefon od Pani Beaty, że dziękuje za pomoc że się myliła i to nie nasza wina ale celowe działanie osób trzecich i Pani wie dokładnie kogo ale nie może powiedzieć. Po tym fakcie sądziłem, że temat został załatwiony do czasu gdy po raz kolejny odebrałem telefon z informacją na temat białego proszku wysypującego się z komina, przez który to pozbawiliśmy Panią Beatę i jej dziecko zdrowia (wypadanie włosów, rozedma płuc itd.). Niezwłocznie wysłałem serwisanta a następnie montera którzy stwierdzili, że pleśń która pojawiła się na ścianach obok komina pochodzi z braku możliwości odpływu skroplin z komina do kanalizacji. Pragnę wyjaśnić, że komin systemowy firmy Schiedel , specjalnie przystosowany do pracy z kotłami kondensacyjnymi (zarzut Pani Beaty o braku wkładu kominowego) był montowany przez ekipę która budowała dom i posiada on na dole specjalny odpływ który powinien być połączony z kanalizacją (najczęściej biegnącą w wylewce). Zarówno montaż komina jak i prace kanalizacyjne w domu inwestorki były prowadzone kilka lat temu i nie biały żadnego związku z pracami naszej firmy zaś podpięcie komina do kanalizacji leżało w gestii ekip budowlanych.

>>> Kraków: "Gówniaro, nie wiesz nic o życiu. Spier*****, wracaj do domu" - to usłyszała matka, która poprosiła o przeparkowanie auta

W piątek 1 grudnia po raz kolejny wysłałem montera na prośbę właścicielki który potwierdził wcześniejszą diagnozę i w momencie gdy chciał opuścić lokal został zatrzymywany a Pani Beata chciała telefonicznie na mnie wymusić opłacenie lokalu zastępczego. Po tej rozmowie odebrałem telefon od sąsiada Pani który w niekulturalnych słowach powiedział co myśli na mój temat oraz udzielając rad jak powinno wyglądać podpięcie komina na podstawie jego instalacji – zaznaczę zupełnie innej i z wykorzystaniem innego systemu. Wczorajszej nocy około godziny 2.00 otrzymałem sms z informacją , że „za wszystko zapłacę”.

Nasi pracownicy pojawiali się w ww. lokalu wielokrotnie, za każdym razem na żądanie właścicielki, sprawdzali ewentualne usterki, poprawiali instalacje wg. życzeń niestety mimo chęci pomocy nie możemy i nie jesteśmy w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności za elementy konstrukcyjne domu nie związane z naszym zakresem prac."

Prokuratura: Jest śledztwo w sprawie narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia 

Prokuratura w nadesłanym do nas oświadczeniu informuje, że postępowanie w sprawie prowadzi policja pod nadzorem prokuratury. - 31 stycznia 2018 roku zostało wszczęte dochodzenie o przest. z art. 160§1kk - w sprawie narażenia pokrzywdzonej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Aktualnie przesłuchano szereg świadków, w tym pokrzywdzoną, osobę, która przeprowadzała w jej domu kontrolę, pracowników firmy, która dokonała montażu pieca grzewczego. Nadto zgromadzono dokumentację dotyczącą przedmiotowego pieca oraz jego instalacji - informuje Mirosława Kalinowska-Zajdak z krakowskiej prokuratury. Jak dodaje, planowane są dalsze przesłuchania - m.in. świadków wnioskowanych przez pokrzywdzoną i jej pełnomocnika - a także zasięgnięcie specjalistycznych opinii z zakresu badań chemicznych oraz budownictwa i instalacji gazowych i CO.

Więcej o sprawie pisaliśmy tutaj: Kraków: Chciała wymienić piec. Straciła dom [AUDIO]

Zobacz TO WIDEO: 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki