Wśród największych atrakcji Krakowa jest oczywiście Rynek Główny. Miejsce zachwyca architekturą, klimatem oraz licznymi restauracjami. Do jednej z nich udały się dziennikarki "Faktu". Kobiety co prawda przewdywały, że ceny w knajpie w centrum miasta będą wysokie, ale takiego rachunku to chyba się nie spodziewały. Pani Natalia zamówiła: porcję szarlotki na ciepło z jedną gałką lodów waniliowych (45,90) oraz koktajl z sokiem pomarańczowym (38 zł). Całość kosztowała prawie 100 zł. " Choć ciasto było smaczne, nie wyróżniało się niczym szczególnym" - skomentowała dziennikarka. Na paragonie widniała opłata za serwis - 13 złotych, choć było zaznaczone, że opłata za serwis nie jest obowiązkowa. Druga z dziennikarek zamówiła wątróbkę drobiową na mieszance sałat oraz ten sam koktajl. Ona zapłaciła trochę ponad 100 złotych.
Czytaj też: Są najliczniejszą zagraniczną grupą w Zakopanem. Dla nich to Las Vegas! "Rodakom proponuję trzy rzeczy"
Paragony grozy to klasyka polskich miejscowości nad Bałtykiem. Turyści prześcigają się w biciu rekordów dotyczących wysokości rachunku za dania spożywane nad morzem. Czytaj też: Sposób na "paragony grozy" nad morzem. Zrób to, a zapłacisz zdecydowanie mniej!