- Chcemy otworzyć przynajmniej kilka punktów w Krakowie, które będą nazwane "jadłodzielnie". Chcemy, żeby każdy kto w Krakowie przebywa, czy to na stałe mieszkając, czy to zwiedzając miasto, czy na przykład tutaj studiując, mógł w dobre ręce zawsze sprawnie i szybko oddać nadwyżkę swojego jedzenia - mówi Weronika Wirtel, jedna ze współorganizatorek krakowskiego foodsharingu. Taka inicjatywa świetnie przyjęła się w Niemczech już kilka lat temu.
Krakowskie jadłodzielnie będą mogły powstawać niemal wszędzie: na uczelniach, w kawiarniach, czy nawet w blokach. Pierwsze takie miejsce pojawi się centrum miasta i zostanie otwarte już pod koniec września. Kolejne lokalizacje wciąż są poszukiwane.
Polecany artykuł:
Z jadłodzielni będą mogli korzystać wszyscy. - Nie ograniczamy tego absolutnie wyłącznie do osób ubogich, czy takich które są w jakiejś dramatycznej potrzebie, bo dla takich osób też są dedykowane oczywiście miejsca w Krakowie. Chcemy przyzwyczaić ludzi, że takie miejsce jest dla wszystkich. Może tam przyjść ktoś po prostu przechodząc ulicą, widząc nasze logo, zaglądnąć i poczęstować się chociażby jabłkiem. A mogą to być osoby, które faktycznie mają ograniczone fundusze - mówi Weronika Wirtel.
Posłuchaj materiału Ewy Sas, reporterki Radia ESKA: