Cracovię niósł niesamowity doping kibiców, hala przy ul. Siedleckiego była szczelnie wypełniona. W sobotni wieczór "Pasom" wychodziło wszystko. Ale decydujące było pierwszych 5 minut spotkania, kiedy strzelili Ciarko aż 3 bramki.
- Mecz ułożył się idealnie "pod nas". Zauważyliśmy trochę słabiej jeżdżący Sanok. Od razu dostali trzy bramki, trochę zeszło z nich powietrze. Na szczęście nie poderwali się tą bramką strzeloną w ostatniej sekundzie pierwszej tercji, a druga tercja to już była całkowita kontrola naszej gry - mówi lewy obrońca "Pasów", Patryk Noworyta.
Zobacz nasze nagranie:
Polecany artykuł:
Hokeiści z Krakowa grali ofensywnie do końca. Mecz zakończył się wynikiem 9:2. Rezultat przerósł najśmielsze oczekiwania kibiców, bo jeszcze w czwartek i piątek, po szóstym - przegranym spotkaniu półfinałów, wszyscy mówili, że Cracovia wraca z Sanoka na tarczy. - Chłopaki przygotowali się bardzo odpowiedzialnie, w siódmym spotkaniu już wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać. Chcieliśmy przyspieszyć grę, wyeliminować błędy i to nam się udało - mówił po meczu trener Cracovii, Rudolf Rohacek.
W finale "Pasy" zmierzą się z zespołem GKS Tychy. Pierwszy mecz już w poniedziałek o godzinie 18.30. Hokeiści grają do czterech zwycięstw.
Posłuchaj naszego materiału: