Co ze śledztwem?

Dorota szła po córkę do szkoły, zginęła pod kołami auta prokuratorki! „Maja nosi jej zdjęcie i płacze”

Dorota Bejgier z Sieniczna pod Olkuszem zginęła pod kołami samochodu, kiedy szła po córkę do szkoły. Za kierownicą auta siedziała prokuratorka z Sosnowca, która wciąż nie usłyszała zarzutów.

Sieniczno. Dorota zginęła pod kołami auta prokuratorki

Do wypadku doszło 28 listopada 2024 roku. - To idę - powiedziała Dorota Bejgier do babci i ojca, wychodząc z domu. To były jej ostatnie słowa.

Kobieta przeszła niespełna 100 metrów poboczem drogi krajowej, gdy uderzyła w nią osobowa kia. Za kierownicą samochodu siedziała pani prokurator z Sosnowca.

- Dorotę dosłownie zmiotło z powierzchni jezdni, przeleciała chyba kilkanaście metrów i upadła po drugiej stronie ulicy. Siła uderzenia musiała być duża. Dorotka szła poboczem drogi, nawet nie zdążyła dojść do chodnika – opowiada w rozmowie z Super Expressem babcia zmarłej Kazimiera Bejgier.

Po dosłownie kilku minutach domownicy zobaczyli błysk policyjnych świateł na drodze. - Kuzyn był na podwórku, powiedział, że chyba Dorotę potrącił samochodów. Syn od razu tam pobiegł, ale go nie dopuścili bliżej, był w szoku, więc poszedł od razu po wnuczkę do szkoły. Maja wracając z dziadkiem, widziała wypadek, jak jej mamę zabrał helikopter - opowiada pani Kazimiera.

Następnego dnia 27-latka zmarła. W jednej chwili życie rodziny Doroty zostało wywrócone do góry nogami. Młoda kobieta osierociła 7-letnią córeczkę, Maję. - Prawnuczka dopiero zaczęła pierwszą klasę, Dorota po nią szła do szkoły. Po południu miały być Andrzejki. Maja widziała tę karetkę, samochody policyjne. Wieść o tym, że to Dorotę potrącił samochód, szybko się po wsi rozniosła, po wypadku dzieci w szkole pytały Maję „gdzie jest twoja mama?”. A prawnuczka tylko płakała - opowiada pani Kazimiera.

"Maja nosi zdjęcie mamy w portfelu"

Kobieta nie może opanować łez, gdy myśli o cierpieniu prawnuczki. - To Dorotka wszystkim się zajmowała, tak dbała o dziecko i o nas. Maja nosi zdjęcie mamy w portfelu. Chciałabym, żeby osoba, która zabrała dziecku mamę poniosła karę. Rozumiem, że to był wypadek, ale już prawie 3 miesiące mijają od zdarzenia, a w sprawie nic się nie dzieje. Ta osoba na co dzień wymierza sprawiedliwość ludziom, sama także powinna zostać sprawiedliwie osądzona – dodaje staruszka.

Prokuratura Okręgowa w Krakowie, która prowadzi sprawę, tłumaczy, że obecnie czeka na opinię biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. - Ta opinia pozwoli nam na precyzyjne sformułowanie zarzutów, w żadnym wypadku nie umniejszamy winy tej osoby. Dodam także, że jesteśmy w stałym kontakcie z rodziną – powiedziała w rozmowie z Super Expressem prokurator Oliwia Bożek–Michalec, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Wypadek w Sienicznie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki