Potrąciła ją prokuratorka

Dorota zmarła, gdy szła po córkę do szkoły. Jej narządy uratują innych

Dorota Bejgier († 28 l.) szła po córkę do szkoły, kiedy uderzyła w nią osobowa kia. Za kierownicą auta siedziała pani prokurator ze Śląska. Do tragedii doszło w Sienicznie koło Olkusza. Dochodziła godzina 13.00, na zewnątrz padało. Następnego dnia młoda mama zmarła w szpitalu. Jej rodzice wyrazili zgodę na przekazanie narządów.

"Zobaczyłam leżącą parasolkę córki". Dorotę śmiertelnie potrąciła prokuratorka ze Śląska

Dorota Bejgier szła po córkę do szkoły, kiedy uderzyła w nią osobowa kia. Kobieta zwykle wybierała inną drogę, tym razem jednak poszła przez las.

– Dorotka zwykle chodziła inną droga po wnuczkę do szkoły, przez las. Ale pewnie ze względu na to, że było deszczowo poszła poboczem drogi, przy której mieszkamy. Nie zdążyła dojść do chodnika, który zaczyna się niespełna 200 metrów dalej. Siłą uderzenia musiała być duża, bo upadła około 15 metrów dalej, na środek ulicy – mówi o tragedii jaka spotkała jego rodzinę Józef Bejgier, tata Doroty.

Dodaje, że nie widział momentu wypadku.

Wybiegłem na drogę, gdy usłyszałem sygnał karetki i policji. Zobaczyłem leżącą parasolkę córki, wtedy już wiedziałem, że to ją potrąciło auto. Dorotka była już w karetce, reanimowali ją – opowiada pan Józef.

Poszedł do szkoły po wnuczkę, gdy wracali widział lądujący helikopter, który zabrał ranną 28–latkę do krakowskiego szpitala.

– Mieliśmy wielką nadzieję, że przeżyje, ale w szpitalu lekarz powiedział nam, że ona właściwie zmarła na miejscu wypadku, jej życie podtrzymuje aparatura. Mózg obumarł. Zgodziliśmy się by narządy Dorotki uratowały innych ludzi – mówi.

Mała Maja, która w tym roku rozpoczęła naukę w szkole podstawowej, bardzo tęskni za mamą. Była z nią bardzo zżyta. Dorota nie pracowała, cały swój czas spędzała z córeczką. Teraz wychowanie dziewczynki zajmują się dziadkowie i tata. Samochodem, który potrącił Dorotę, kierowała, jak się okazało, pani prokurator.

Mamy informację, że ta prokurator przyznała się do potrącenia córki i tłumaczyła, że sięgała po telefon, który jej spadł i wtedy wpadła w poślizg. Początkowo prokurator prowadzący sprawę twierdził, że autem kierował mężczyzna – mówi pan Józef. Boi się, że sprawa śmierci jego córki zostanie "zamieciona pod dywan".

Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Krakowie, ze względu na fakt, że samochód osobowy prowadziła prokurator ze Śląska. Śledztwo jest na początkowym etapie, gromadzimy materiał dowodowy, będziemy też czekać na opinię biegłego w tej sprawie – powiedziała w rozmowie z Super Expressem prokurator Oliwia Bożek – Michalec.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają