Niezaszczepiona krakowianka zaraziła wnuka. Dziecko zmarło
Wstrząsającą historię pani Barbary, 65-letniej krakowianki opisały Wysokie Obcasy. Strach kobiety przed szczepieniem przeciw COVID-19 doprowadził do olbrzymiej tragedii. Emerytka nie wiedząc, że sama jest zakażona koronawirusem spotkała się z dwójką swoich wnucząt i zaraziła jedno z dzieci. Niestety chłopczyk ciężko zachorował na COVID-19 i trafił do szpitala, gdzie zmarł. Szymon, który był wcześniakiem od początku swojego życia zmagał się z problemami zdrowotnymi. Długo leżał w inkubatorze, a ponadto był bardzo chorowity i przez brak odporności często zapadał na powtarzające się infekcje. Koronawirus był dla niego śmiertelnym zagrożeniem i wrogiem, którego małemu dziecku nie udało się pokonać.
PRZECZYTAJ: Zwyrodnialec Grzegorz metalową pałką zabił 10-letniego kolegę syna. Jest decyzja. Wszyscy na to czekali
Być może tragedii udałoby się uniknąć, gdyby pani Barbara była zaszczepiona przeciwko COVID-19. Kobieta przyznała, że ze strachu przyjęła tylko jedną dawkę. Do takiej decyzji miała ją skłonić śmierć nauczycielki ze szkoły, w której pracowała krakowianka. Zgon rzekomo nastąpił po przyjęciu szczepionki. Tak przynajmniej pani Barbara usłyszała od swojej koleżanki, choć tej wersji zdarzeń nigdy nie udało się jej potwierdzić... Emerytka przyznała, że syn i synowa zabronili jej spotykać się z wnukami do czasu przyjęcia przez nią drugiej dawki szczepionki. Zmienili jednak zdanie, gdy musieli zostawić dzieci pod opieką babci, ponieważ pojechali na pogrzeb bliskiej osoby. Stęskniona za wnuczętami pani Barbara bardzo się ucieszyła, że po dłuższej rozłące znów będzie mogła się z nimi zobaczyć. Myślała, że jest bezpieczna, gdyż w czasie pandemicznych szczytów zachorowań praktycznie nie wychodziła z domu. Niespełna tydzień po wizycie wnuków 65-latka dowiedziała się, że jest zakażona koronawirusem. Po kilku kolejnych dniach zachorował jej wnuczek. Lekarzom nie udało się uratować życia Szymonka... - Wieczorem syn przyjechał do mnie. Usiadł przy stole i płakał: nie dali mu się pożegnać z dzieckiem, bo przepisy; nawet z daleka go nie zobaczył, co teraz będzie? (...) Myślę o sobie źle; jest taka jedna myśl, takie jedno słowo w głowie, które nie może mi przejść przez gardło, ale w końcu je powiem, może wtedy mi ulży. Czytam w Internecie, oglądam w telewizorze – jest wielu takich jak ja. Piszą o nas, że zabiliśmy. I to prawda - powiedziała Wysokim Obcasom pani Barbara.
ZOBACZ: Chciał uprawiać seks z 13-latką. Akcja łowców pedofilów w Kętach